Komercyjny

„Proszę otworzyć usta, będzie potężny wybuch!”. To była przygoda, którą możecie powtórzyć

Jeżeli trafiłeś tutaj, drogi Czytelniku, musisz najsampierw dowiedzieć się, że jest to druga część opowiadania o atrakcjach, które serwują zwiedzającym Bolków, Jawor i Świdnica. Warto więc zacząć od początku i cofnąć się o jeden wpis na naszym blogu, aby niczego nie uronić. Zwiedzanie to bowiem od samego początku było wielką przygodą z dziejami tej ziemi…

Tutaj znajdziesz początek tej historii – Bombowy wyjazd do Księstwa Świdnicko- Jaworskiego.

I tak upłynął wieczór i poranek – dzień drugi.

Popatrz na Świdnicę oczami Boga

Nasz przewodnik prowadził nas po tym pięknym mieście i opowiadał przy tej okazji o ciekawych jego punktach, które mijaliśmy w drodze do ratusza. To wtedy właśnie zakochałam się w Świdnicy, ale to był dopiero początek tej mojej miłosnej przygody.

Bolków, Jawor, Świdnica

Główną atrakcją w tamtym miejscu był wjazd na taras widokowy wieży ratuszowej. Stamtąd rozciągała się cudna panorama, że klękajcie narody! Patrzyłam na to miasto oczami Boga!

Świdnica

Jest piękne! Mówię Wam! Te kilka godzin na jego terenie, to było dla mnie zdecydowanie za mało. Czułam to już wtedy, na samym początku zwiedzania.

Świdnica
Świdnica

Świdnicę śmiało nazywać można Perłą Dolnego Śląska. Miasto jest niezwykle atrakcyjne turystycznie. Oprócz najbardziej znanego w Świdnicy Kościoła Pokoju pod wezwaniem Świętej Trójcy bardzo interesujące są również — Katedra pw. św. Wacława i Stanisława, Muzeum Dawnego Kupiectwa, willa Czerwonego Barona zlokalizowana przy ulicy Sikorskiego.

Bolków, Jawor, Świdnica
Najstarsza kamienica w Świdnicy.

Poza tym mnóstwo tam mniejszych ciekawostek, które można znaleźć podczas pieszych wypraw ulicami Świdnicy. To prawdziwa przygoda z historią! Nie da się tego ogarnąć w jeden dzień. Koniecznie muszę tam wrócić po więcej…

Potężny huk poruszył całe miasto! Zginął kot!

Wieża ratuszowa w Świdnicy ma bardzo ciekawą historię. Pierwsza informacja pisana o tej budowli pojawia się pod koniec XIV stulecia i związana jest ze stawieniem jej przez ogień. W kolejnych wiekach podobne zdarzenia miały miejsce wiekokrotnie, jednak za każdym razem wieżę tę podnoszono z ruiny.

Któregoś dnia, kilkadziesiąt lat temu, 5 stycznia 1967 roku, zaraz po wybiciu przez zegar 15:15, ratuszowa wieża w Świdnicy w jednej chwili runęła. Osunęła się nagle wprost na przyległe do niej budowle. Nikt się tego nie spodziewał. Potężny huk poruszył miasto, a tumany kurzu pokryły główny plac i pobliskie uliczki. Zapytałam przewodnika, czy ktoś zginął? W odpowiedzi usłyszałam, że ofiar śmiertelnych w ludziach nie było. Życie stracił jedynie kot, który należał do jednego z mieszkańców miasta…

Ratusz w Świdnicy

360 lat drewna, gliny i słomy

Warto wybrać się do Świdnicy, aby zobaczyć to architektoniczne cudo. Świątynia ta ma niezwykle interesującą historię, o której przeczytać można w niżej podlinkowanej stronie, co bardzo polecam, ponieważ znajdziecie tam sporo cennych informacji i ciekawostek, podanych lekko i zwięźle. Watro więc skorzystać i zajrzeć.

Kościół Pokoju. Świdnica

Na stronie Skarbnica Wrażeń tak napisano o Kościele Pokoju w Świdnicy:

Kościół Pokoju to fenomen na skalę świata. Miał szybko obrócić się w ruinę, a stoi nadal, zadziwiając trwałością konstrukcji po przeszło 360 latach. Od 2001 roku wpisany jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Przyjedźcie i poczujcie sami barokowy przepych tej niezwykłej świątyni. Gwarantujemy efekt WOW natychmiast po przestąpieniu progu kościoła. Jego wnętrze jest przykładem najwyższego kunsztu sztuki barokowej – empory, rzeźby, malowidła i zdobienia zachwycają, a liczba detali i precyzja wykonania oszałamia. W 2017 roku Kościół Pokoju, wraz z cmentarzem i otaczającymi budynkami, trafił na listę Pomników Historii — czyli najcenniejszych obiektów w Polsce.

Kościół Pokoju. Świdnica

Świątynia jest rzeczywiście niezwykłej urody. Budowla ta sakralna zrobiła na mnie ogromne wrażenie, tym bardziej że były to moje pierwsze odwiedziny w tym miejscu. Zwiedzanie nasze nie należało do krótkich, jednak czułam niedosyt. Na wszystko tam było jak dla mnie zdecydowanie za mało czasu, i już od pierwszej chwili miałam świadomość, że powrót do tego przybytku musi nastąpić.

Kościół Pokoju. Świdnica

Mnóstwo tam płyt nagrobnych, których treści nie zdążyłam zgłębić.

Kościół Pokoju. Świdnica
Kościół Pokoju. Świdnica

Przykościelny, stary cmentarz ledwie musnęłam wzrokiem, a przeogromne było we mnie pragnienie przyjrzenia mu się dokładnie. To niesamowita, tajemnicza nekropolia.

Kościół Pokoju. Świdnica
Kościół Pokoju. Świdnica

Po wejściu do wnętrza świątyni, motyle w moim brzuchu rozszalały się na dobre. Kręciło mi się w głowie od wrażeń. Emocje sprawiały, że traciłam równowagę i potykałam się o własne nogi, chodząc po świątyni z rozbieganym wzrokiem.

Kościół Pokoju. Świdnica

Zaprawdę powiadam Wam, że trudno jest panować nad sobą w tak niezwykłym miejscu, jeżeli miłuje się historię. Ten obiekt jest niesamowity…

Kościół Pokoju. Świdnica
Kościół Pokoju. Świdnica
Kościół Pokoju. Świdnica

Te przedmioty realnie w przeszłości swojej niosły śmierć

To ciekawe i jednocześnie straszne miejsce stanowi niezaprzeczalnie zajmującą atrakcję turystyczną. Zbiory muzealne zaskakują ilością. Tam na własne oczy i z bliska można zobaczyć eksponaty, które wykorzystywano do zabijania ludzi. To nie tylko wystawa. Te przedmioty realnie w przeszłości swojej przynosiły śmierć.

Nie jestem znawczynią tego tematu, ponieważ zwyczajnie nie znam się ani na broni, ani na zabijaniu. Przyznaję więc, że nie było mi miłe to miejsce, choć doceniam ten cenny zbiór muzealny jak również ciekawe opowiadanie właściciela tego obiektu, który stał się naszym przewodnikiem, kiedy przybyliśmy do Witoszowa na zwiedzanie.

Muzeum Broni Witoszów Dolny
Muzeum Broni. Witoszów Dolny.

Na stronie Muzeum Broni i militariów Witoszów Dolny znajdziecie sporo treści i fotografii, które mogą Was zainteresować. Sama nie czuję się na siłach opowiadać o maszynach do zabijania, ponieważ brakuje mi wiedzy i serca do podobnych tematów. Rzadko mi się to zdarza, ale w podobnych przypadkach wolę zasłonić się babską kiecą i zostawić podobny temat mężczyznom. Dlatego też polecam zlustrować podlinkowaną wyżej stronę. Może w ten sposób połkniecie bakcyla i zdecydujecie się osobiście odwiedzić to miejsce.

Muzeum Broni i Militariów. Witoszów Dolny
Muzeum Broni i Militariów. Witoszów Dolny

Służba w pruskiej armii

To była moja pierwsza wizyta w twierdzy srebrnogóskiej. Miejsce to jednak owiane jest sławą, jako że cieszy się ogromną popularnością w świecie turystyki, a więc siłą rzeczy, nie było mi całkiem nieznane. Na stronie Skarbnicy Wrażeń tak napisano o tym zabytku:

Tylko 12 lat zajęło Prusom wzniesienie monumentalnej twierdzy, zajmującej ponad 100 hektarów i ciągnącej się na długości ponad 3 kilometry. Było to przedsięwzięcie na niespotykaną wcześniej skalę. Przy budowie pracowało ponad 4000 osób i wydano na nią astronomiczną kwotę 1 688 000 talarów! Konstrukcja twierdzy była jedną z najnowocześniejszych na świecie. Nigdy nie została zdobyta. Głównie dlatego, że mało kto ośmielił się nawet pomyśleć o jej zdobywaniu. Stacjonowało tu około 3000 żołnierzy, a ich służba należała do jednej z najcięższych w pruskiej armii, głównie z uwagi na warunki panujące w wilgotnych murach. Podczas II Wojny Światowej, w jednym z najdalej wysuniętych fortów twierdzy, mieścił się obóz jeniecki. Do historii przeszła śmiała ucieczka 9 oficerów w 1940 roku.

Obiekt ocalał do naszych czasów w stanie niemal doskonałym. Teraz to wielka atrakcja na tym terenie i chyba każdy, kto lubuje się w historii Dolnego Śląska, prędzej czy później odwiedzi to miejsce. Po dawnym forcie oprowadzają przewodnicy, którzy mają na sobie mundury pruskich żołnierzy. Prowadzą zwiedzających po zakamarkach twierdzy, opowiadając przy tym o jej dziejach.

Te opowieści są niezwykle ekspresyjne. Wiedza przekazywana jest w sposób pasjonujący. Większości wysłuchanych przy tej okazji ciekawostek raczej nie znajdziemy w podręcznikach szkolnych. Grupa podążająca za przewodnikiem zatrzymuje się przy ekspozycjach, rozlokowanych na terenie obiektu historycznego. Są to mundury, broń, artyleria forteczna, narzędzia artyleryjskie, karabiny skałkowe, moździerze, pociski, granaty, kule armatnie.

Zwiedzanie fortu

Świdnica została daleko za nami. Kierowca naszego busa na prośbę przewodnika zdecydował się zawieźć nas na samą górę, i zaparkował bezpośrednio pod twierdzą. Wszyscy byliśmy z tego bardzo zadowoleni, ponieważ trasa turystyczna, która trwała już drugi dzień, wyssała z nas większość sił.

Twierdza w Srebrnej Górze
Twierdza w Srebrnej Górze.

Na miejscu czekaliśmy na kompetentną osobę, która zabierze nas w tę niezwykłą podróż w czasie. Po chwili przyszedł po nas przewodnik. Wyskoki mężczyzna w mundurze pruskiego żołnierza, z bronią przy boku.

Twierdza w Srebrnej Górze

Wyglądało to całkiem ciekawie. Tak pomyślałam, nie będąc jednak świadomą tego, co czeka mnie za chwilę. Twierdza Srebrna Góra ma bowiem najlepszych przewodników, jakich kiedykolwiek spotkałam. Wtedy jednak jeszcze o tym nie wiedziałam…

Twierdza w Srebrnej Górze

Najczęściej jest tak, że kiedy przybywam do swojego celu, jestem przygotowana z lekcji historii wybranego miejsca. Przeważnie bowiem zwiedzam na własną rękę, bez wsparcia osoby oprowadzającej. O przewodników więc nie zabiegam. Gdybym postąpiła w ten sposób w Srebrnej Górze, straciłabym wspaniałą przygodę, którą szczerze wszystkim Wam polecam!

Twierdza w Srebrnej Górze. Makieta obiektu.

Pan Mariusz od samego początku skupiał na sobie uwagę. Najsampierw mundurem, potem poczuciem humoru i ostatecznie niesamowitym darem opowiadania oraz wiedzą. Swoim zwyczajem najsampierw byłam nieco najeżona na jego rolę, jednak przekonał mnie do siebie niezwykle prędko. Byłam nie tylko zainteresowana jego opowieściami o historii fortu i służbie w pruskiej armi, ale wręcz zszokowana, że tak fantastycznie można przekazywać wiedzę. To mega fenomenalny przewodnik. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłam.

Twierdza w Srebrnej Górze

Podczas oprowadzania po obiekcie militarnym, mieliśmy okazję zobaczyć, jak działają armaty i muszkiety. Huk niesamowity! Broń obsługiwana była przez naszego przewodnika.

Ciężkie działo!

Nigdy przedtem nie stałam tam blisko działa, które miało zostać uruchomione. Pan Mariusz instruował nas, jak powinniśmy zachować się podczas odpalenia armaty. Najlepiej było po prostu zatkać palcami uszy. Dla tych z nas jednak, którzy robili w tym czasie zdjęcia i kręcili filmy, była inna rada – „Pani otworzy usta, będzie potężny wybuch!” – powiedział nasz przewodnik i spojrzał na mnie. Trzymałam w dłoni aparat i należałam do tej grupy osób, które nie zamierzały zatykać uszu. Poza tym stałam dokładnie za armatą, czyli w miejscu, gdzie było bardzo niebezpiecznie w tamtej chwili. Pan Mariusz ponownie zwrócił się do mnie: „Proszę stanąć z boku”. Spojrzałam na niego i odparłam: „Ale ja jestem ubezpieczona, więc spoko”. Rozbawiliśmy towarzystwo! „Oczywiście – nasz przewodnik odparł z poważną miną, i dodał – ale kto to potem będzie sprzątał…?”

Temu obiektowi historycznemu poświęcę osobny wpis, który już niebawem pojawi się na naszym blogu. Opowiem Wam wówczas więcej o tym, co tam przeżyłam i bardziej skupię się na wszelkiego rodzaju praktycznych informacjach. Wszystko po to, aby zachęcić Was do odwiedzenia tego fascynującego miejsca na Dolnym Śląsku.

Wędrowanie wędrowaniem, ale jeść też trzeba!

Powoli nasza dwudniowa trasa w ramach wyjazdu dziennikarskiego dobiegała końca. Po ekscytującej i niezwykle atrakcyjnej wizycie w twierdzy srebrnogórskiej nadszedł czas na posiłek.

Ukraiński barszcz czerwony
Placek po węgiersku

To były ostatnie chwile w tej wyprawie. Przy posiłku toczyły się interesujące rozmowy.

Na koniec zostaliśmy zaproszeni na degustację serów do Lutomierza, gdzie przy zastawionym stole spędziliśmy dobrą godzinę rozsmakowyjąc się w serach, maśle, ciastach oraz nalewkach i winie. .

Lutomierz
Serowarnia Lutomierz
Sernik
Nalewka owocowa

Dwa dni w drodze. Bolków, Jawor, Świdnica. Chwile pełne niesamowitych emocji i w ciągłym ruchu. Czas ten zawsze będę wspominać jako niesamowicie wartościowy. Miejca, które odwiedziłam, i o których Wam tutaj opowiedziałam to doskonałe cele na wakacyjne i weekendowe wypady. Mam nadzieję, że przyda Wam się ten mini przewodnik po dawnym Księstwie świdnicko-jaworskim…

Z tego miejsca Nieustanne Wędrowanie pragnie podziękować sponsorom wyjazdu i naszym przewodnikom za doskonałą organizację oraz fantastyczny plan podróży.

Projekt dofinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego Programu Współpracy Transgranicznej 2014 – 2020 Interreg V – A Republika Czeska – Polska

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
4
OK
2
Kocham to!
1
Nie mam pewności
0
Takie sobie
0
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Kategoria:Komercyjny

0 %