Historyczny

ZAMEK W PŁAKOWICACH. Dla koreańskich sierot…

Zamek w Płakowicach totalnie mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się tamtego dnia na szlaku podobnej budowli. Nasze przybycie do tego miejsca było zupełnym przypadkiem. Krążyliśmy po okolicy po tym, jak zwiedziliśmy Lwówek Śląski. W tamtych stronach nie bywamy często. Nie znamy zbyt wielu miejsc z tego terenu…

Zamek w Płakowicach

Więc kiedy go ujrzałam, już z daleka poczułam z czym mam do czynienia i serce waliło mi w piersi jak oszalałe, oddech stał się szybki, a w brzuchu pobudziły się wszystkie motyle. Coś tak wspaniałego nie trafia się zbyt często. Renesansowy zamek w Płakowicach to prawdziwy ocalały cud. Warownia, której dzieje i mury zachowały się do naszych czasów. I jest jeszcze bonus! Każdy z nas może go zobaczyć. Nikt nie broni wstępu ani do zamku ani do ogrodu.

Ogród zamkowy w Płakowicach

Renesansowy zamek w Płakowicach

Obiekt jest pod dobrą opieką. To widać po prostu. Jednak to dzięki fartowi tylko ocalał od wszystkich powodów do totalnego unicestwienia. Nie podzielił losu podobnych mu zabytków, których już albo nie ma, albo zostały po nich jedynie fundamenty. Zamek w Płakowicach jest bowiem naprawdę leciwą budowlą, a więc jego dotrwanie do naszych czasów to swego rodzaju cud.

Zamek w Płakowicach

Pod wieloma względami jest niezwykły. Wspomnę tutaj o wszystkim, co tam zastałam. Również i o tym, czego tam już nie ma, a co mocno mnie zainteresowało. Kiedy zamek z XVI stulecia nadal stoi w jednym kawałku, to dla mnie jest to powód do ogromnej radości, i z tej właśnie radości narodził się ten wpis.

Przejście bramne na zamku w Płakowicach

Warownię w Płakowicach zaczęto budować A.D 1550. Jej fundatorem był Rumpold Talkenberg, również pan na zamku Podskale. To trzyskrzydłowe założenie obronne z wewnętrznym dziedzińcem. Całość zamyka mur kurtynowy.

Mur kurtynowy

Budowla otoczona była ongiś fosą, a na jej teren można było dostać się przekraczając most zwodzony. Do tej pory wiele szczegółów podobnych zdradza pierwotne jej przeznaczenie. Choćby te małe okienka.

Zamek w Płakowicach

Zwą tę dawną fortecę Śląskim Małym Wawelem. Jest wiele ku temu powodów, choć nie sposób porównywać Płakowic do Krakowa. Ogromne wrażanie robi dziedziniec. Okalają go krużganki. Pod nimi arkady wsparte na jońskich kolumnach.

Zamek w Płakowicach

Żeby wejść na teren zamku, trzeba przekroczyć most kamienny a potem bramę opatrzoną portalem.

Zamek w Płakowicach

Na nim znajduje się sporo informacji na temat tego miejsca, a wszystkie one zapisane są w kamieniu. Najsampierw wędrowca witają jego budowniczy i właściciele. Medaliony w narożnikach bramy to podobizny Pana i Pani Talkenberg. Wspaniała para..

Portal bramny na zamku w Płakowicach

Później, kiedy na zamku zmieniali się panowie, na portalu bramnym zaczęło przybywać istotnych treści informacyjnych. Dlatego też warto zatrzymać się w tym miejscu, zadrzeć głowę do góry i pooglądać sobie z kim tam będziemy mieć do czynienia. Bo… i Hochbergów i Zedlitzów tam znajdziemy między innymi, najświetniejszymi swoich czasów.

Zamek w Płakowicach

Całkowicie włoski projekt

W latach kiedy zamek w Płakowicach został powołany do służby obronnej, nie miał sobie równych na tej ziemi. W XVI wieku była to największa i najpotężniejsza warownia na Śląsku. Kiedy tam przybyłam, nic kompletnie nie widziałam o tym miejscu. W ogóle nie przygotowałam się z lekcji tej historii, ponieważ nie spodziewałam się, że może mi się ona przydać.

Zamek w Płakowicach

Wszystko więc co widziałam, oglądałam i czułam wywołało we mnie emocje pozbawione wszelkich pisanych sugestii. Jednym z takich uczuć, które narodziły się tam we mnie, było jakieś dziwne wyczuwanie włoskiej nuty w atmosferze tego miejsca.

Zamek Płakowice

Byłam we Włoszech kilka razy i dobrze wiem jak działają na mnie ich budowle. Jest tam jakaś magia, której nie potrafię opisać, ale doskonale ją wyłapuję podświadomością. Ciepło, swoboda, słońce, któremu nie zabrania się wejścia do pomieszczeń, egzotyka, rośliny. Wszędzie kwiaty…

Krużganki w Płakowicach

Teraz, kiedy czytam o dziejach tego zamku, dowiaduję się, że warownia powstała z projektu Franciszka Parra. Włocha pełną gębą. Kiedy siedziałam sobie na balkonie krużganku, czułam się jakbym była w Rzymie. Wówczas nie wiedziałam dlaczego tak się dzieje. Teraz już wiem…

Zamek w Płakowicach

Franciszek Parr pochodził z rodziny włoskich architektów. Zajmował się obiektami, o których do dziś mówi się z podziwem. Działali oni głównie w Meklemburgii, Śląsku i w Szwecji. To dzięki nim właśnie Śląsk bogaty był w renesans północno-włoski. Familia ta miała na swoim koncie wiele podobnych architektonicznych dzieł, w tym również zamek w Płakowicach.

Zamek w Płakowicach

Napoleon, szpital psychiatryczny i dom dziecka

To tak w skrócie. Najpierw wojska napoleońskie zamek mocno naruszyły, nie mówiąc o grabieżach z najwyższej półki. Zbory biblioteki, dzieła sztuki wszelkiej maści, głównie obrazy. August Ludwig von Nostitz był ostatnim w historii zamku prywatnym jego właścicielem, i on to właśnie w w 1824 roku sprzedał rezydencję państwu, które uczyniło z niego szpital psychiatryczny.

Budynek szpitala psychiatrycznego w Płakowicach

Przez te lata od pierwszej połowy XIX stulecia do roku 1945 zamek w Płakowicach przestał być sobą, zwłaszcza wewnętrznie. Na ten ponad stu letni okres w jego dziejach przypadają największe zmiany dla obiektu, nie licząc wstrząsających odwiedzin Bonaparte. Wspomniany czas sprawił, że zniknęły na zawsze niektóre zabytkowe portale, kartusze herbowe i kominki. Szpital pozostał przy swoich funkcjach do końca II wojny światowej. Korzystali z niego Niemcy będący w służbie swojego führera, a on jak wiadomo nie rozczulał się za bardzo nad rodakami, którzy nie byli doskonali. A więc podobnie jak Lubiążu, tak i tutaj, w Płakowicach chorzy psychicznie byli likwidowani, a potem paleni w krematorium.

Budynek pomocniczy szpitala psychiatrycznego w Płakowicach

Hitler nie inaczej jak każdy tyran, najpierw tyranizował swoich, a dopiero potem zabierał się za obcych. Skoro więc tak postępował z Niemcami, którzy byli jak w tym przypadku – chorzy na umyśle – albo w innych problematycznych okolicznościach – ich orientacja seksualna odstawała od normy – nie ma co się aż tak bardzo dziwić, że resztę świata potraktował dużo gorzej. Istniały szpitale psychiatryczne takie jak ten w Płakowicach, gdzie zabijano chorych, i organizowane były jeszcze przed wybuchem wojny obozy koncentracyjne dla homoseksualistów, gdzie wykańczano ich nie tylko fizycznie ale i psychicznie, opiekę nad nimi przekazując kryminalistom z wyrokami i zwyrodnialcom. Mordercom, gwałcicielom. Kiedy oglądam taki cudny obiekt, powinnam się jedynie radować. A potem szperam w jego historycznych bebechach, i nie jest mi już tak radośnie…

Zamek w Płakowicach

Wyspa szczęśliwości

Tam jeszcze gdzieś pomiędzy początkami szpitala psychiatrycznego, a nazistowską czystką, znajduje się w dziejach tego obiektu epizod z wojny prusko-austriackiej, kiedy to zamek w Płakowicach stał się na chwilę lazaretem. To niby tylko incydent, a jednak dokłada sporo do wachlarza cierpień, jakie miały tu miejsce. Po II wojnie światowej mieściła się tam jednostka wojskowa. To czas zbliżający nas do historii tego miejsca, która najbardziej mnie poruszyła. Zamek w Płakowicach, jak widać już teraz, a za chwilę będzie to jeszcze bardziej wyraźne, wybudowany został do wyższych celów. Dokładnie tak. Został wzniesiony, aby stać się… wyspą szczęśliwości.

Zamek w Płakowicach

Wspominam o tym tak ostrożnie, ponieważ historia ta jest pełna przeokropnych zdarzeń, a jednak los tak ją przeinaczył, że pomimo bólu, pomimo zła z nią związanego, zamek ochronił ofiary okrutnej wojny. Po to został powołany do istnienia, aby nieść poczucie bezpieczeństwa. To przecież warownia! Doskonale wykonał swoje zadanie. Dlaczego o tym piszę? Zaraz opowiem. Posłuchajcie…

Zamek w Płakowicach

Wojna koreańska i jej sieroty

Od zarania dziejów narody całego świata nieustannie się naparzają, realizując swoje ambitne plany, których podstawy mają w zachłanności, narzucaniu woli, posiadania władzy i pieniędzy. Nie było nigdy inaczej. W efekcie tych działań zawsze pojawiają się niewinne ofiary. Czasami tak bardzo bezbronne, że los ich jest całkowicie niestabilny. Tak było w przypadku sierot z Korei Północnej…

Zamek w Płakowicach

Zbrojny konflikt powstał pomiędzy Koreą Północną, Koreą Południową, Chinami, ZSRR i USA. Koszmar ten rozpoczął się w czerwcu 1950 roku. To już ramy zimnej wojny. Wtedy to Polska, która cały czas jeszcze podnosiła się z gruzów II wojny światowej, wyszła na przeciw ten tragedii i zaproponowała Korei pomoc. Nasz kraj postanowił zaopiekować się ich sierotami. Wtedy to do Płakowic na zamek przybyło koleją ponad 1000 dzieci. Ich wiek był różny, ale najstarsze z nich miały zaledwie 15 lat. Projekt owiany był tajemnicą.

Płakowice

Do wykonania tego zadania bardzo starannie wybierano konkretne osoby. Sieroty do Polski przyjechały zaniedbane. Nieodpowiednio wyposażone, niewłaściwie ubrane, zagrzybione i zarobaczone. Ciężka praca została tam wykonana, aby mogły one funkcjonować w granicach normalności. Zaopiekowano się nimi pod każdym względem – od doprowadzenia ich organizmów do ładu, do przygotowania do życia w obcym kraju. One były zupełnie inne.

Zamek w Płakowicach

Nie różniły się od polskich dzieci jedynie wyglądem. Nie znały języka, nie potrafiły spać w łóżkach, nie smakowało im nasze jedzenie. Lista tych rozbieżności jest bardzo długa. Tutaj zamiast opisywać, postanowiłam odesłać Was do naprawdę bardzo dobrego dokumentu, który namierzyłam w sieci i obejrzałam z ogromnym zaciekawieniem i wzruszeniem. Tak będzie najlepiej. Moje słowa nie oddadzą relacji tych ludzi, którzy bezpośrednio dotykali się tej historii. Polecam udostępniony film, ale to nie koniec mojego opowiadania, więc nie opuszczajcie jeszcze tej historii…

Zamek w Płakowicach. Moja bajka…

Byłam zachwycona…

Dziedziniec zamku w Płakowicach

Teren wokół obiektu jest wspaniale utrzymany.

Park zamkowy w Płakowicach

Sam zamek ma doskonałą opiekę. Zastaliśmy tam kilka osób. Dosłownie przemknęły po dziedzińcu. Nikomu nie wadziliśmy.

W parku zamkowym w Płakowicach

Chciałam zakraść się na krużganek, żeby zrobić fotografie, już tak zaprogramowana, że jak nie ma kasy biletowej, to nic nie wolno. Ale po chwili spotkałam pewną kobietę, i postanowiłam poprosić o pozwolenie. Nie było najmniejszego problemu. Nikt nie zabraniał fotografować. Zaproszono nas również do ogrodu.

Zamek w Płakowicach

Teraz zamek Płakowice to siedziba Chrześcijańskiego Ośrodka Elim.

Płakowice

Baptyści, którzy tutaj upatrzyli sobie to miejsce do działania, wnoszą sporo dobrego do życia mieszkańców tej okolicy. Niosą pomoc na wielu płaszczyznach. Przy tej okazji też dobrze dbają o zabytek.

Zamek w Płakowicach

To protestanci. Lubię ich, ponieważ mają w sobie prawdziwą wiarę w to co robią. Działają według solidnych przekonań, a dla mnie nie istotne jest, że być może różnią się one w fundamentach od moich. Ważne, że to działa i buduje. Zamek w Płakowicach jest w dobrych rękach.

Zamek w Płakowicach

Na terenie zamkowym, obok dawnej warowni stoją ruiny, które dziś można jedynie oglądać z zewnątrz. Budynek powstał na potrzeby dawnego szpitala psychiatrycznego, a potem służył jako miejsce zakwaterowania dla koreańskich sierot. Po tym jak trawił go ogień, pozostał w stanie nieużywalności i tak jest, jak widać do dziś.

Płakowice

Zabytek ten prawdziwie mnie zachwycił byciem sobą. Dolnośląski, architektoniczny skarb, który opowiada tyle niesamowitych historii. Fenomen przetrwania w każdych warunkach. Zamek w Płakowicach, jedno z najwspanialszych miejsc, które odwiedziłam na tej ziemi…

Dziedziniec zamku w Płakowicach

Czy wiesz drogi Czytelniku/Czytelniczko, że autorki bloga Nieustanne Wędrowanie to również autorki książek? Poniżej zostawiamy Wam wszystkie potrzebne informacje na ten temat :)

Artykuł zawiera autoreklamę

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
53
OK
6
Kocham to!
9
Nie mam pewności
2
Takie sobie
0
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

[…] Przedwczesna śmierci syna Bolka II i Agnieszki Austriackiej zadecydowała o przyszłości rodu. Książę zmarł w lipcu 1368 roku, a niedługo potem większość ziem piastowskich została przejęta przez Czechów. To właśnie z ich inicjatywy zamek w Bolkowie został wkrótce przebudowany zgodnie z założeniami renesansowej sztuki fortyfikacyjnej. Przy całym przedsięwzięciu pracowało wielu wybitnych ludzi, a wśród nich znalazł się także sławny wówczas na tych terenach architekt — Jakub Parr. To właśnie on działał również w miejscach takich jak Zamek Piastowski w Chojnowie, w Brzegu i w Płakowicach. […]

Kategoria:Historyczny

0 %