Gawęda o Jeziorach Turawskich i wielkim sercu hrabiego
Zaledwie 20 kilometrów na północ od Opola, około 90 minut spokojnej jazdy od Katowic, leżą Jeziora Turawskie: Jezioro Duże, czyli właściwe Jezioro Turawskie, Jezioro Średnie, Jezioro Małe oraz Jezioro Srebrne (znane też jako Osowiec, od nazwy pobliskiej wsi, jak również Jezioro Zielone lub Szmaragdowe). Jezioro Duże jest zbiornikiem sztucznym, a mniejsze powstały, ogólnie rzecz biorąc, na skutek jego budowy. Przyjrzyjmy się zatem sporemu akwenowi z głęboką… historią!
Zbiornik budowano w latach 1933-38 (według innych źródeł: 1933-1939) pod nazwą Turawa-Stausee. Jego przeznaczeniem była regulacja poziomu wody na Odrze. Oprócz funkcji retencyjnej, teren jezior do dzisiaj jest ukochanym miejscem setek turystów. Aby umożliwić budowę zbiornika, zalano miejscowości Hinterbrueck (Zamoście) oraz Krysline (Krzyślina) z przysiółkiem Łuk, a także Pustków z przysiółkiem Szczedrzyka. Rodziny, które zostały zmuszone do opuszczenia swoich domostw, otrzymały rekompensaty finansowe lub zaproponowano im domy zastępcze w Ligocie Turawskiej. Inicjatorem budowy był hrabia Hubertus von Garnier, którego historię za chwilę Wam opowiem. Dobra turawskie znajdowały się w rękach jego rodu od 1801 roku aż do końca drugiej wojny światowej.
Burzliwy żywot hrabiego
Hrabia Hubertus von Garnier w 1903 roku był świadkiem tragicznej w skutkach powodzi, która dotknęła jego ziemie. Straty w rolnictwie oraz budownictwie oszacowano wówczas na 200 tysięcy marek. Powódź w ogromnym stopniu zniszczyła lokalne lasy, a od uderzeń pioruna w miejscowości Kotórz Mały (Klein Kottorz) spłonęło aż 80 domów. Z pomocą dla powodzian przyszedł sam cesarz pruski, ofiarując im 40 tysięcy marek w ramach wsparcia, zaś hrabia von Garnier rozdawał poszkodowanym mieszkańcom cegły i drewno budowlane.
Postęp technologii, pustka w sercu
Von Garnier był gorącym orędownikiem nieustannej modernizacji i elektryfikacji swojego majątku. Przy całym zamiłowaniu do rozwoju technologii umykało mu jednak życie osobiste, aż w 1913 roku orzeczono rozwód hrabiego z małżonką Annemarie. W czasie pierwszej wojny światowej Hubertus von Garnier prowadził zwiady na froncie rosyjskim, stojąc na czele śląskiej szlachty. Brał również udział w walkach w okolicy Kłobucka, a także we Francji i w Besarabii. W 1919 roku wziął drugi ślub, z daleką kuzynką.
W czasie plebiscytu i powstań śląskich optował za Niemcami. Był przyjacielem rodziny cesarskiej. Utrzymywał również serdeczne kontakty z ostatnim królem Saksonii, Fryderykiem Augustem III, posiadającym dobra ziemskie pod Dobrodzieniem. W latach 1928-1932, czyli przez okres dwóch kadencji, hrabia von Garnier był deputowanym do Landtagu z ramienia Narodowej Niemieckiej Partii Ludowej. Od początku stanowczo przeciwstawiał się ideologii nazistowskiej, czego wyrazem była rezygnacja ze wszystkich funkcji politycznych, włącznie z rezygnacją z funkcji sołtysa Turawy, gdy tylko wpływy nazistów zaczęły przybierać na sile. Nie chcąc współpracować z rządem nazistowskim, zawnioskował o rozwiązanie Rady Wschodu, w której aktywni byli wpływowi mieszkańcy Górnego Śląska. Ignorował namowy samego Führera, gdy ten nakłaniał go do wstąpienia w szeregi NSDAP. Na każde „Heil Hitler” konsekwentnie odpowiadał: „Grüss Gott”.
Zmuszony do konszachtów
Chcąc jednak doprowadzić do budowy zbiornika retencyjnego, nie miał innego wyjścia, jak omówić sprawę z Adolfem Hitlerem osobiście. W miesiącach letnich stan wody bywał na tyle niski, że barki całymi tygodniami oczekiwały na lepsze warunki, nie mogąc wyruszyć w rejs. Hitler zgodził się na przeprowadzenie prac niezbędnych do skonstruowania zbiornika retencyjnego, a hrabia von Garnier sprzedał pod budowę część swoich ziem (dokładnie 4 tysiące morgów za kwotę 1,63 miliona marek). W tym okresie majątek był ekstremalnie zadłużony, zatem sprzedaż była hrabiemu niebywale na rękę.
W obliczu Tragedii Górnośląskiej
Hrabia Hubertus von Garnier, zaciekły przeciwnik nazizmu i pasjonat polowań (niestety…), niedługo został zmuszony do całkowitego porzucenia swojej ukochanej ziemi. W czasie drugiej wojny światowej stracił dwóch synów. W styczniu 1945 roku miał już świadomość, że Sowieci nadciągają w stronę Turawy. Po raz ostatni urządził wielkie polowanie, a 18 stycznia, spakowawszy najpotrzebniejszy dobytek w trzy samochody, hrabiostwo opuściło Turawę raz na zawsze. Hrabia zmarł 6 października 1952 roku w Unterwoessen w Bawarii, w wieku 78 lat. Hrabina Helene przeżyła go prawie o 10 lat. Zmarła w 1962 roku w Monachium.
Los, jaki spotkał piękną posiadłość von Garnierów, która do dziś zresztą budzi zachwyt i zaciekawienie wśród poszukiwaczy przygód, jest wręcz nie do opisania. 22 stycznia Rosjanie wkroczyli do Turawy, niszcząc i bezczeszcząc wszystko na swojej drodze. Pałacowa biblioteka, jedna z najbardziej imponujących na Śląsku, została doszczętnie zdewastowana, a stos utworzony z wyrzucanych przez okno ksiąg płonął podobno aż przez dwa tygodnie. To chyba najlepsza, obrazowa, ilustracja kulturobójstwa, które poczyniło bezpowrotne spustoszenie w śląskiej kulturze.
Przyroda i żywioły
Mimo wielkich nadziei hrabiego, zbiornik retencyjny o powierzchni 22 kilometrów kwadratowych nie ustrzegł ziemi turawskiej przed kolejnym nieszczęściem. W 1997 roku wielka powódź wdarła się do samego Opola.
Do jeziora uchodzą rzeki: Mała Panew oraz Libawa. Na odpływie pracuje elektrownia wodna o mocy 1,2 megawata. Można wybierać miejsce wypoczynku spośród kilku urokliwych, piaszczystych plaż albo iść na spacer do okalających jeziora lasów. Niestety, na skutek zaniedbań ludzkich w wodzie zalęgły się sinice, które w czasie upalnych dni zmieniają kolor wody na zielony. Mimo wszystko, istnieje nadzieja, że stan lokalnej przyrody będzie ulegał poprawie, gdyż teren Zbiornika Turawskiego jest objęty programem Natura 2000 i w całości leży w Obszarze Chronionego Krajobrazu Lasów Stobrawsko-Turawskich.
Warto przeczytać książkę Jerzego Farysa zatytułowaną „Księga historii ziemi turawskiej”. Ja również korzystałam z niej w czasie pisania tego tekstu!