Niekomercyjny

Zamknięte kino Carmen z gangsterskim epizodem

Środa Śląska to niewielka miejscowość położona około trzydziestu kilometrów od Wrocławia. To moja mała ojczyzna, miasto w którym się wychowałam. Znam je na wylot, co nie jest trudne, bo żeby przejść je wzdłuż i wszerz wystarczy poświęcić na to dwie godziny. O Środzie Śląskiej można znaleźć w sieci tysiące informacji. Rozsławiło ją to, że kilkadziesiąt lat temu znaleziono w niej iście bajkowy skarb — m.in. złotą koronę, zawieszki z tego samego kruszcu, pierścienie z głowami smoków i liczne monety. Nie zdziwiłoby mnie wcale, gdyby historię tego zabytku wykorzystał w swoich książkach sam George R.R. Martin.

Audiodeskrypcja
kino carmen

Średniowieczne perypetie Środy zajmują blogerów na tyle mocno, że mało kto interesuje się jej bardziej współczesnymi losami. A szkoda, bo miasto skrywa sporo opowieści, o których pamiętają głównie mieszkańcy. Jedna z nich jest ściśle związana ze starym budynkiem kina Carmen stojącego nieopodal dawnego Handlowca, gdzie obecnie mieści się Rossmann i Pepco.

opuszczone kino

Kino Carmen na ulicy Żwirki i Wigury

Ta historia może być opowiedziana jedynie przez lokalsa. Na temat tego przedwojennego obiektu zachowanego w stylu z lekka antycznym nie ma zbyt wielu informacji w internecie. Nie napiszę więc o jego roli z czasów, gdy kobietom nie wypadało nosić spodni. Zamiast tego opowiem o premierach kasowych produkcji filmowych, które odbywały się tam w czasach młodości mojej matki, a także o chwilach, gdy Carmen było jedną z najczęściej odwiedzanych w okolicy dyskotek w latach dziewięćdziesiątych.

zamknięte kino

Sama pamiętam jak na frontowej ścianie zabytku wywieszone były plakaty z informacją o tym kiedy i jakie seanse się tam odbywają. Dziś obiekt stoi pusty, jakby nikomu niepotrzebny. Jak to się dzieje, że miejsca niegdyś tętniące życiem, z czasem popadają w zapomnienie? Najwyższy czas rzucić nieco światła na to, co od lat stoi w cieniu.

stare kino w środzie śląskiej

A skąd ta nazwa? Jeśli wierzyć opowieściom mojego dziadka, to pierwszym filmem, który wyświetlono w tym kinie, był „Carmen”. Miała być to opowieść o losach pięknej Cyganki o tym imieniu. Z którego jednak roku pochodziła ta produkcja, dziś znaleźć nie potrafię. Mój dziadek więc albo bajki opowiadał, albo film był z gatunku niskobudżetowych, które trudno zlokalizować.

opuszczone kino w środzie śląskiej

Bruce Lee i Sylvester Stalone w Środzie Śląskiej

Kiedy dziś do kin wchodzą nowe amerykańskie filmy, na polską premierę czekamy zazwyczaj około kilku dni. Dawniej, gdy moja mama miała naście lat, a posiadanie markowych jeansów było prawdziwym przywilejem, na możliwość zapoznania się z zagraniczną kinematografią, czekało się znacznie dłużej.

„Wejście smoka” to film z 1973 roku, „Cobra” — z 1986, a nieśmiertelny „Rambo” pojawił się po raz pierwszy na wielkim ekranie w 1982. Moja rodzicielka wielokrotnie opowiadała mi o tym, jak ludzie zabijali się o możliwość obejrzenia tych produkcji. Pod średzkim kinem Carmen ustawiały się kolejki dłuższe, niż te jakie można zobaczyć pod berlińskim Berghainem. Dzieciaki marzyły o tym, aby zdobyć postery, które wywieszano przed wejściem do budynku.

środa śląska

Kiedyś wyjście do kina było prawdziwą przygodą. Dziś zdarza się, że nawet na premierach Avengersów na sali siedzi zaledwie kilka osób. Dawniej takich sytuacji nie było — średzkie kino dosłownie pękało w szwach, co po prawdzie nie stanowiło aż tak dużego problemu, bo liczba dostępnych w nim miejsc wcale nie była zbyt duża.

opuszczone dolny śląsk

Środa Śląska dawniej

Obecnie w Środzie Śląskiej kilka razy do roku organizowana jest jakaś potupaja. W mieście nie ma typowej tancbudy, ale właściciele lokalnych knajpek jakoś sobie z tym radzą. W pizzerii All Lago latem można liczyć na przynajmniej jedną imprezę, a dwa razy do roku jest szansa, by spróbować swoich sił w tańcu na średzkim rynku — podczas Dni Miasta i Święta Wina. W czasie tych wydarzeń ludzie się faktycznie bawią. Odnosi się wręcz wrażenie, iż są oni spragnieni rozrywki tego typu. Mimo to jednak, w Środzie Śląskiej nikt nie zbiera się na odwagę, aby otworzyć dyskotekę, gdzie regularnie można by było korzystać z parkietu.

opuszczone środa śląska

Nie zawsze tak było. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych na terenie miasta funkcjonowało co najmniej kilka klubów. Były miejsca takie jak „Turystyczna”, bar na Kajakach, „Centralna”, „Siódemka”, „Grota” (późniejsze „12 Groszy”), „Duet” na ulicy Wrocławskiej i  „Plus” — lokal basisty zespołu „Bank”, Romana Iskrowicza.

opuszczony budynek

Dziś budynek, w którym mieściła się „Turystyczna”, już nie istnieje. Jeszcze kilka lat temu ktoś szarpnął się na otwarcie tam dyskoteki. Były stroboskopy, mieniąca się kula oraz Kalwi i Remi lecący z głośników, jednak lokal zawsze świecił pustkami. Potem obiekt wyburzono, a w jego miejscu wybudowano nowy, gdzie dziś działa CCC. Bar nad akwenem „Kajaki” obecnie jest pizzerią, „Siódemka” kilkukrotnie próbowała wyczołgać się z zapomnienia z marnym skutkiem, a w dawnym „Plusie” dziś sprzedaje się elementy wyposażenia łazienek. W zasadzie nie upadła tylko „Centralna”, która najpierw była restauracją, a potem przez lata robiła za tzw. ul, ponieważ po wejściu tam człowiek czuł się jak w ulu właśnie, a miejsce klimatem przypominało „Knajpę Morderców”, o której śpiewał Kazik.

kino w środzie śląskiej

Back to the 90s — dyskoteka

W kinie Carmen działała wtedy dyskoteka. Na bramkach stali prawdziwi wykidajło z widocznym przerostem masy mięśniowej. W panującym tam półmroku ludzie tańczyli przy muzyce Wham!, Modern Talking, Sandry i wielu innych popularnych w tamtym okresie artystów. Bawili się w parach, pili tanie piwo i śmiali się do upadłego. Tak to widzę oczami wyobraźni.

carmen

Moja mama doskonale sprawdzała się w roli tancerki — zawsze powtarzała, że gdyby mogła cofnąć czas, doskonaliłaby się w tej dziedzinie. W gruncie rzeczy tańczyć nauczyła mnie właśnie ona. Pewnie do dziś pamięta jak bolą podeptane palce u stóp na drugi dzień.

Do wnętrza Carmen wchodziło się przez wąski korytarzyk, na którego końcu spotykało się bramkarzy. Każdemu uczestnikowi dyskoteki przybijano na nadgarstku ultrafioletową pieczątkę.

kino carmen

Bar zlokalizowany był z tej strony, gdzie znajdował się projektor. Został podświetlony i względnie dobrze wyposażony. Przestrzeń do tańczenia przewidziano pomiędzy dwojgiem drzwi, które umieszczone były w bocznych ścianach budynku, dawniej używano ich do opuszczania kina po zakończonym seansie. W miejscu siedzeń kinowych ustawiono kilka kompletów wypoczynkowych — te ciekawie zaaranżowane loże pamiętam nawet ja, choć urodziłam się w połowie lat dziewięćdziesiątych.

Może dlatego, że niebezpiecznie

Ta historia jest dosłownie wyciągnięta spod ziemi i wiem o niej tylko dlatego, że ktoś mi ją kiedyś opowiedział. Nie było świadków ani późniejszych zeznań mogących ją potwierdzić, dlatego musicie wierzyć mi na słowo.

Kino Carmen znajduje się przy ulicy Żwirki i Wigury. Choć jest to zaledwie pół kroku od średzkiego rynku, to okolica ta nawet obecnie nie wzbudza mojego zaufania po zmroku. Niby oświetlone i niby bezpieczne, a jednak zawsze dosłownie tamtędy przebiegam. Niedaleko stamtąd jest kilka miejsc najczęściej obleganych przez tę część młodzieżówy, która potajemnie pali papierosy i pije tanie alkohole w ukryciu przed rodzicami.

kino carmen środa śląska

Wiem to, bo sama byłam raczej z tych niegrzecznych. Choć po prawdzie,  W MOICH CZASACH współczesne mi punki raczyły się Komandosem z Żabki, a obecnie sprzedawcy w Lidlu proszą mnie o okazanie dowodu osobistego, gdy kupuję dwunastoletniego Chivasa. Najwyraźniej w trakcie ostatnich kilku lat kieszonkowe nastolatków wzrosło w dość gwałtowny sposób i mogą pozwolić sobie na alkohole z nieco wyższej półki.

Wracając jednak do kwestii bezpieczeństwa — krótko mówiąc, nie raz i nie dwa słyszałam, że ktoś dostał wciry na Żwirki i Wigury właśnie. Może to przez agresywnych nastolatków popijających wógzitsu przy pobliskich garażach, a może przez lumpenproletariat lubujący się w przesiadywaniu na tzw. Kamyku, czyli po prostu zachwaszczonym miejscu, gdzie można pić na legalu, bo nawet policja tam nie dociera. Głupi przecież nie są.

białoskórnicza środa śląska

W latach dziewięćdziesiątych pewna dziewczyna i jej facet wybrali się na dyskotekę do Kina Carmen. Nie układało im się najlepiej i dość często dochodziło między nimi do ostrej wymiany zdań. W związku z tym panienka postanowiła nieco utrzeć nosa chłoptasiowi i urządziła sobie na jego oczach imprezę pełną flirtu. Facet, o którym mowa nie należał raczej do tych, co dawali sobie w kaszę dmuchać. Był zdecydowanie czarnym charakterem, trudnił się zajęciami na granicy prawa i doskonale wiedział jak używać pięści. Naoglądał się więc, jak jego dziewczę bawi się w towarzystwie innych i — jak dało się przewidzieć — wezbrała w nim mieszanka zazdrości, agresji i testosteronu. Kiedy para wyszła na zewnątrz po to, aby kilka razy odetchnąć dymem papierosowym, gość wpadł w szał. Okładał dziewczynę tak długo, że ta już niemal zaczęła witać się ze świętym Piotrem. Jak już pisałam — bez świadków, pośród ciemności i w gruncie rzeczy z dala od tej części cywilizacji, która mogłaby wezwać pomoc. Może więc dawne kino jest zamknięte dlatego, że tak tam niebezpiecznie.

kino opuszczone


Tam nigdy nie było fajnie

Choć kino Carmen służyło ludziom przez wiele lat i w przeróżnych formach, to budynek ten najwyraźniej nigdy nie pogodził się ze zmianą swojej pierwotnej funkcji. Kiedy dziś pytam moją mamę o szczegóły jego działalności jako dyskoteki, odpowiada mi: „Tam nigdy nie było fajnie”. Kino kilkukrotnie zmieniało swoich właścicieli, zmianom ulegała tam również puszczana muzyka. W ostatniej fazie było to głównie techno. Miejsce to, jako że jest na uboczu, często wzbudzało zainteresowanie lokalnych gangsterów. Łatwo było w tej okolicy załatwiać szemrane interesy. W końcu — jak już pisałam — dostać tam w łeb to nie problem i na próżno szukać wtedy pomocy.

urbex dolny śląsk

— Tam było dobrze tylko wtedy, kiedy w budynku faktycznie mieściło się kino — kontynuuje moja mama. Opowiada o starszej pani, która sprzedawała bilety na seanse i o tym, że w środku panowała atmosfera, jakiej nie ma w żadnym ze współczesnych multipleksów. Fakt, iż jest to niezależny budynek, wspomagał ten klimat. W późniejszych latach w obiekcie próbowano łączyć ze sobą funkcję kina, baru i dyskoteki, ale zdaniem mojej rodzicielki, nigdy nie miało to przyjemnych skutków.

Materiał ukazujący wnętrze budynku:

Byłam tam na „Shreku”

Nie wiem, czy na jego pierwszej, czy drugiej części, ale uczęszczałam wówczas do szkoły podstawowej. Musiał być to więc albo rok 2001, albo 2004.

Mniej więcej w tym samym czasie nauczyciele zorganizowali nam tam dyskotekę. Było to super wydarzenie, ponieważ w przeciwieństwie do szkolnych potańcówek, tam dzieciaki mogły poczuć się, jak mali dorośli. Mało światła, muzyka z porządnych głośników (a nie przedwojennego szkolnego sprzętu audio!) i święcący bar w tle, gdzie można było sobie kupić coca-colę i sok pomarańczowy. Żyć nie umierać!

Wielki portret 2Paca

Jeszcze kilka lat temu na jednym ze średzkich murków widniał dumny napis „50 Cent żyje!”. Ja rozumiem te wszystkie hasła typu „Elvis żyje!” albo „2Pac żyje!”, które mają upamiętniać martwego artystę, ale żenada tej konkretnej sytuacji polega na tym, że Curtis James Jackson III, szerzej znany jako 50 Cent naprawdę żyje i to ma się całkiem nieźle.

Na szczęście jednak, średzkie ściany nie wzbudzają jedynie zainteresowania wandali, ale również prawdziwych artystów. Mgr Mors zrealizował na tylnej ścianie dawnego Kina Carmen potężny portret amerykańskiego rapera 2Paca. To bez wątpienia jeden z lepszych okazów streetartu, jakie widziałam. Umieszczono tam również tekst: “I’m not saying I’m gonna change the world, but I guarantee that I will spark the brain that will change the world” („Nie mówię, że zmienię świat, ale gwarantuję, że rozpalę mózg, który to zrobi”).

2pac środa śląska

Niestety, mimo wzniosłych słów zamieszczonych na zabytku, twarz czarnoskórego artysty szybko przyciągnęła do siebie wandali wierzących w swoją białą siłę. Obraz został zniszczony, ale mimo to wciąż robi doskonałe wrażenie.

streetart

Jakiś czas temu doszły mnie słuchy, że Kino Carmen zostało przez kogoś kupione i ponownie miała zostać otwarta tam dyskoteka. To było kilka lat temu, ale od tego czasu nie zaobserwowałam żadnych prac remontowych ani innych działań, które świadczyłyby o realizacji jakichś planów dotyczących tego miejsca. Ktoś kiedyś mówił też, że część eksponatów średzkiego muzeum zostanie przeniesienia na ulicę Żwirki i Wigury 6, ale najwyraźniej była to jedynie pogłoska. Budynek stoi pusty od lat i choć wciąż jeszcze dzielnie broni się przed brutalnością chuliganów, to za paręnaście lat pewnie opuści gardę.

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
54
OK
27
Kocham to!
6
Nie mam pewności
1
Takie sobie
6
Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Oj jak bardzo zmieniła się rola lokalnego kina. Kiedyś to było centrum miasta, miejsce rozrywki, miejsce gdzie trzeba było się pokazać. Jeszcze niedawno chodziliśmy do wielkich kin w ogromnych centrach handlowych. A dzisiaj…. mamy abonament w Netfixie… i zostajemy w własnym salonie, żeby być na bieżąco…. Nie podoba mi się taka kolej rzeczy,

SzlakZaSzlakiem

Niezła historia, ale patrząc po zdjęciach to jest to przykre, że takie budynki stoją i niszczeją. W każdym mieście takie znajdziemy. Nawet w moim otoczeniu takie są i nigdy nie zrozumiem dlaczego nikt się nimi nie interesuje. I racja aż strach się koło nich kręcić.

Mam wrażenie, że w tym regionie prawie każde miasteczko, miasto, ma taką historię. Urodziłam się na Dolnym Śląsku.
Tu jest to bardzo widoczne. Zapomniane budynki, zniszczone. Nie ma pieniędzy, chęci. Często stoi za nimi ciekawa historia, taka jak opisałaś.
W moim mieście było cztery kina, nie ma żadnego, a obok ruin strach przejść po zmroku. Dzięki za Twoją opowieść o Carmen.

Historyk

Artykuł dno, bazujący na plotach i domysłach. Historia kina nużąca i bez polotu, jak można tak spieprzyć tekst?

Kategoria:Niekomercyjny

0 %