Komercyjny

Nawiedzony Wrocław — miejsca, w których straszy

Polska od setek lat była traktowana jako miejsce idealne do tego, aby urządzać sobie na jej terenie bitwy. W trakcie ostatniego tysiąca lat nasz kraj był dzielony wielokrotnie między inne państwa. Przykładowo taki Wrocław był już własnością Polaków, Austriaków, Czechów, Prusaków oraz Niemców. Ziemia ta przesiąknięta jest krwią oraz cierpieniem, ale zupełnie nie przeszkadza to rozwijającej się tutaj turystyce. O dolnośląskiej stolicy krąży wiele legend, a tutejsze tradycja i historia były inspiracjami dla niejednego pisarza. I jest tutaj coś jeszcze — duchy przeszłości, które podobno nieustannie dręczą mieszkańców miasta. 

nawiedzony wrocław

Kocham Wrocław. Klimat tej metropolii uwodził mnie od dziecka. Zawsze chciałam osiedlić się tam na stałe, ale jakoś tak wyszło, że jedynie pomieszkiwałam w stolicy Dolnego Śląska. Miałam już „swoje” zakamarki, ulubione miejscówki, lumpeksy i bary. Przede wszystkim jednak to właśnie z Wrocławia pochodziła paczka moich cudownych przyjaciół. Wrocław pobudza tę część mózgu, która odpowiada za kreatywność — w tej metropolii nie da się nudzić, zawsze znajdzie się coś ciekawego do roboty. A proces zwiedzania tego zakątka Polski można przeprowadzić na wiele sposobów. Dziś podążymy szlakiem miejsc strasznych, nawiedzonych i przez to (może!) mrożących krew w żyłach. 

nawiedzone miejsca

Kamieniczki Jaś i Małgosia

Nieopodal Kościoła Garnizonowego we Wrocławiu znajdują się dwie urocze kamieniczki Jaś i Małgosia. Część osób jest przekona, że to najbardziej romantyczne miejsce w tym pięknym mieście. Wszystko to dlatego, że na arkadzie łączącej ze sobą oba budynki można dostrzec symbol ściskających się dłoni. Nie każdy jednak wie, że na bramie znajduje się również napis „Mors sauna Vitae”, co oznacza „Śmierć bramą życia”. No więc romantyzm chyba rozprysł się gdzieś na rzecz mroku. 

Jaś i Małgosia Wrocław

Z miejscem tym wiążą się co najmniej dwie legendy. Jedna z nich dotyczy cmentarza, do którego prowadziła wcześniej wspomniana brama. Obecnie nekropolia ta już nie istnieje. Jeśli wierzyć lokalnym opowieściom, w jednym z tamtejszych grobów pochowano ciało nieuczciwej sprzedawczyni sukna, która z pełną premedytacją naciągała swoich klientów na wyższe koszta. Podobno jej duch każdego dnia pojawiał się w sukiennikach na rynku i uprzykrzał życie innym handlarzom. Z niewiadomych przyczyn zjawa domagała się, aby materiały były dzielone w sposób sprawiedliwy. Podobno ducha udało się wypędzić dopiero po tym, jak mieszkańcy wykopali zwłoki tej kobiety, a następnie je spalili.

Gdzie straszy Wrocław

Jest jeszcze coś — między kamieniczkami Jasia i Małgosi a wejściem do piętnastowiecznego kościoła św. Elżbiety pogrzebano 21 czeladników, którzy buntowali się przeciwko swoim  przełożonym. Karą za to postępowanie było poniżenie ich — pochowani zostali pod płytami chodnika, który prowadził do wnętrza świątyni. Upokorzenie polegało na tym, iż czeladnicy przez wieki mieli być deptani przez przechodniów. 

nawiedzone miejsca Wrocław

Ale to nie koniec! Według legend kamienice Jaś i Małgosia były świadkami makabrycznej zbrodni. Podobno był taki chłopiec, który został opętany przez demonicznego karła. Poczwara zamieszkiwała podziemia wspominanego już kościoła św. Elżbiety. Dziecko pod wpływem zła brutalnie zamordowało swoją babcię. Do dziś niektórzy twierdzą, że podczas nocy można tam usłyszeć przerażające krzyki kobiety. 

Czy pod „Złotym psem” straszy?

Wrocławski rynek to uczta dla oczu. Pamiętam, jak pewnego dnia postanowiłam podnieść wzrok ku górze, aby móc podziwiać wyższe partie zabytkowych kamienic. Oczywiście, że wpadłam w zachwyt i w sumie niewiele brakowało, żebym przy okazji wpadła też pod rower. Nie róbcie tak, dbajcie o zasady bezpieczeństwa choć odrobinę. Kolejnym miejscem na mapie Wrocławia, które uchodzi za nawiedzone, jest kamienica „Pod Złotym Psem”. O co tyle szumu?

Budynek ten zamyka wschodnią pierzeję rynku i stoi tam już od czasów średniowiecza. Rzecz jasna jego wygląd na przestrzeni tych setek lat zmieniał się wielokrotnie. Dawniej w oknach znajdowało się o wiele więcej ornamentów, a tuż przy niż ustawiono małe putta. Z upływem lat charakter obiektu zmienił się na bardziej barokowy, a wraz z jego rozbudową ku górze liczba ozdób znacząco się powiększała. 

miejsca gdzie straszy

Dawnymi laty budynki nie były numerowane. Adresy rozpoznawało się dzięki godłom umieszczonym nad ich wejściami. W przypadku omawianej kamienicy był to — a jakże — złoty pies. Żeby zrozumieć ten wybór, należy powrócić myślami do wieku XVII, kiedy to obiekt był własnością Johanna von Gutsmutha. Nowy właściciel podjął decyzję o kolejnej przebudowie kamienicy. Zatrudnił w tym celu kilku ludzi. Jeden z nich zawsze przyprowadzał ze sobą psa. Czworonóg codziennie wyczekiwał swojego właściciela przy bramie. Pan psa z zawodu był dekarzem. Pewnego dnia miejsce miał straszliwy wypadek. Mężczyzna pośliznął się podczas montowania dachówki, stracił równowagę i z hukiem runął na ziemię. Zginął na miejscu. Jeśli wierzyć legendzie — psina długo jeszcze czekała na ukochanego człowieka. Zwierzę zupełnie przestało pić i przyjmować pokarmy. Psiak marniał w oczach tak długo, aż wreszcie ktoś odnalazł go martwego. 

nawiedzona kamienica

W roku 1730 kamienica przeszła w ręce nowej Mathäusa Kratza, który na pamiątkę tych wydarzeń umieścił figurę psa w portalu nad wejściem. Według lokalnych opowieści wiele osób widywało w korytarzach kamienicy dekarza i jego wiernego przyjaciela. Podobno kiedy w budynku tym nocował sam Fryderyk II, wydarzyła się dość zaskakująca sytuacja. Otóż mężczyzna wieczorem zaczął pisać list, jednak jakaś przedziwna siła wyrwała mu pióro z jego ręki, a następnie zrzuciła go z krzesła. Król w późniejszych latach omijał to miejsce szerokim łukiem. 

nawiedzone wrocław

Nawiedzone Wzgórze Partyzantów

Wzgórze Partyzantów, jakie pamiętam, było mekką punków i metalowców. Piło się tam niezbyt smaczne i jeszcze mniej zdrowe trunki i rozprawiało na tematy polityczne. Nigdy nie czułam tam żadnej złej energii, ale faktem jest, że do spraw paranormalnych moje podejście jest raczej sceptyczne. Nawiedzony Wrocław jest ciekawy, pełen legend i interesujących zbiegów okoliczności. Mam jednak uzasadnione wątpliwości co do tego, że ten nawiedzany przez zmarłych Wrocław jest prawdziwy. Ale dziś nie o tym…

wzgórze partyzantów

Otóż kiedy Armia Czerwona w 1945 roku otoczyła Wrocław, naziści zmienili to miasto w prawdziwą twierdzę. Swoją główną kwaterę zorganizowali sobie w dawnej sali tortur, która zlokalizowana była w podziemiach przy Wzgórzu Partyzantów. 

gdzie straszy

Niektórzy uważają, że nawet obecnie można usłyszeć przerażające krzyki docierające z tego miejsca. Może to wybujała wyobraźnia płata figle? A może w istocie krążą tam upokorzone i cierpiące dusze tych, którzy przedwcześnie odeszli z tego świata?

Jest jeszcze jedna legenda dotycząca Wzgórza Partyzantów. Nie uwierzycie, kto jest jej głównym bohaterem, bo… jest to osioł. Jest to opowieść o kilku służących, którzy mieszkali przed wojną w komórce mieszczącej się na wzgórzu lub w jego bezpośredniej bliskości, hodowali osiołki. Byli tak głodni, że któregoś dnia postanowili jednego osła zarżnąć i przerobić na strawę. Od tamtego niefortunnego momentu duch zwierzęcia ma nawiedzać Wzgórze Partyzantów nocą. 

duchy wrocław

Czy złe moce rzeczywiście mają wpływ na ten zakątek Wrocławia? Niektórzy są przekonani, że jest to oczywiste i nawet przypisują im winę za wydarzenia 1967 roku. W tamtym czasie, podczas juwenaliów, górna galeria zawaliła się wprost na schody. Wskutek tragedii zginęła jedna osoba, a wiele innych odniosło poważne obrażenia ciała. 

Lubię historię, a jeszcze bardziej lubię włóczyć się po starych, dawno już zapomnianych miejscach. O niektórych z nich nawet sam Bóg zdaje się nie pamiętać. Nie zliczę ile razy wracając z eksploracji, słyszałam o tym, że budynek, który kilka godzin temu zwiedziłam, jest nawiedzony. Ludzie opowiadali o białych pannach, zjawach bez głów, małych chłopach, krzykach i brzękach łańcuchów. Ja jednak nigdy niczego nie słyszałam. I nie chce usłyszeć. 

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
128
OK
37
Kocham to!
30
Nie mam pewności
13
Takie sobie
8
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

[…] To taki wstęp do tego, abym mogła powiedzieć, że nasze dzisiejsze przywileje dawniej wszyscy mieliby w nosie. Czas wojen, wielkich głodów, a potem nawet okres Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej udowodniły jednoznacznie, że ludzkie życie jest warte coś tylko wtedy, gdy ktoś w przyciasnym garniturku tak właśnie zadecyduje. To sarkazm, choć nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nie każdy i nie w każdym czasie odebrałby go we właściwy sposób. Pod płaszczykiem dbania o polską ludność działy się rzeczy straszne i obrzydliwe. A wszystkie strachy, wiedźmy i duchy zawsze miały swój mały domek, w którym mogły knuć najgorsze intrygi. Jeden z takich obiektów znajduje, czy też raczej znajdował się we Wrocławiu. […]

Stefan

Tak, strszy tam. Osobiście byłem i to sprawdziłem, na wzgórzu partyzantów słyszałem dziwne krzyki o pomoc, wystraszyłem się więc uciekłem. Od tamtej pory nigdy więcej nie wszedłem na to wzgórze. Była to godzina około 3:33 rano.

Kategoria:Komercyjny

0 %