Niekomercyjny

PAŁAC W PIELASZKOWICACH — Zrujnowana rezydencja Buddenbrock’a.

Pałac w Pielaszkowicach to dziś niebezpieczne i niedostępne ruiny. Znajduje się tam oficjalny zakaz zbliżania do obiektu, który grozi zawaleniem. Podchodzenie do murów jest nieodpowiedzialne. Ryzyko ogromne. Wchodzenie do podziemi, które niegdyś były grobowcem rodzinnym właścicieli dawnego majątku, jest nie do przyjęcia. Wspinanie się po zmurszałych ścianach w celu zajrzenia w zakamarki resztek budowli — niedozwolone. Lepiej jest omijać to miejsce, jeżeli  życie i zdrowie Wam miłe.

Pałac w Pielaszkowicach

Zawędrowaliśmy do Pielaszkowic majową porą. Droga to była przecudna. Wioski tam dolnośląskie, niczym wyspy są na polach żółtych od rzepaku i zielonych od młodego zboża. Dokoła lasy. Droga trochę dziurawa, a trochę łatana na szybko. Gdzieś w zasięgu wzroku przemykała sarna albo zając. Cudna cisza, bo tam za autostradą droga nieruchliwa. W takich krajobrazach dotarliśmy do zakrętu, gdzie zobaczyliśmy pierwsze ślady pałacu, którego poszukiwaliśmy. Kawałek muru okalającego park dworski uświadomił nam, że cel jest już blisko. 

Dolny Śląsk

Pałac w Pielaszkowicach

Weszliśmy w gąszcz tego dzikiego i zarośniętego parku, i podążaliśmy wąską, wydeptaną przez zwierzęta ścieżką. Już po kilku metrach dały się zauważać pierwsze ozdobne rośliny. Kwiaty, krzewy i przede wszystkim drzewa. Olbrzymie pnie świadczyły o ich leciwości, ale największe wrażenie zrobiły na nas Platany.

Pałac w Pielaszkowicach

Znaleźliśmy ich kilka, jeden z nich to prawdziwy pomnik przyrody, choć nikt nie przybił na nim  tabliczki z taką informacją. 

Pałac w Pielaszkowicach

Wędrowaliśmy dalej. Najpierw natrafiliśmy na staw i zabudowę folwarku.

Pałac w Pielaszkowicach

W pierwszym momencie wszystko wyglądało na opuszczone, ale już po chwili zauważyliśmy oznaki zamieszkania niektórych pomieszczeń.

Pałac w Pielaszkowicach

Pałac w Pielaszkowicach. Ruiny

Ostatecznie dotarliśmy do pałacu. Stan obiektu jest katastrofalny. Opanowany przez roślinność niczym Angkor Wat. Ściany trzymają się na „słowo honoru”.

Pałac w Pielaszkowicach

Część wewnętrzna prawie cała pochłonięta jest przez rodzimą florę. Widać, że nikt już nie podchodzi pod ruiny, bo ciężko się tam przedrzeć.

Pałac w Pielaszkowicach

Nikt już nie wydeptuje tam ścieżek. Przyglądając się temu szkieletowi dawnej, świetnej rezydencji, można zauważyć, że kiedyś miała ona założenia obronne. W XVI wieku panem na zamku (wówczas) był hrabia Mulheim. Warownię okalała wtedy i nadal częściowo okala dość głęboka fosa. Całość wybudowana była na planie podkowy. Dawny zamek miał dwa boczne skrzydła i wieżę w centralnej części, z której dziś zostały już dosłownie strzępy.

Pałac w Pielaszkowicach

Pałac w Pielaszkowicach. Trochę historii

Wiele lat później na miejscu starego zamku wybudowano barokowy pałac. Zapewne fundamenty wcześniejszej budowli stanowiły podstawę do jej wzniesienia. Rzecz miała miejsce w XVIII wieku, a przedsięwzięcia tego podjął się niejaki Johann Wilhelm von Buddenbrock.

Pałac w Pielaszkowicach

Już w drugiej połowie XIX wieku pałac należał do rodziny von Nostitz. Przeprowadzano wówczas kolejne przebudowy i zmieniono trochę jego otoczenie. Udało nam się ustalić, że ostatnim właścicielem obiektu był baron Erich von Buddenbrock. W jego rękach Pielaszkowice pozostały do końca drugiej wojny światowej.

Pałac w Pielaszkowicach

Historia wg Nieustannego Wędrowania

Pod budowlą zastaliśmy otwarte pomieszczenia. Podziemia wyglądały na grobowce i były nimi w istocie. Dawnymi laty krypta była zamknięta i wypełniona trumnami. Miejsce to przerażające.

Pałac w Pielaszkowicach

Mury wydawały się być jakby na pięć minut przed zawaleniem. Zapachy w powietrzu i dźwięki naszych szeptów, które odbijały się od ścian grobowca, mocno nakręcały klimat wyprawy. Obeszliśmy pałac dookoła, wciskając nos wszędzie tam, gdzie tylko było to możliwe. Zrobiliśmy dokładną lustrację terenu… 

Pałac w Pielaszkowicach

Pałac w Pielaszkowicach. Spotkanie na szlaku 

Na terenie pałacowym spotkaliśmy pewnego starszego mężczyznę, który szedł, podpierając się laską. Przyglądał nam się z zainteresowaniem, kiedy robiliśmy zdjęcia. Po krótkiej rozmowie zapytałam go o miejsce pochówku ostatniego właściciela majątku w Pielaszkowicach. Tego, do którego należały dzisiejsze ruiny pałacu. Mężczyzna odpowiedział, że Buddenbrock spoczywa niedaleko, w pobliskim lesie. Prowadzi do mogiły droga, ale grobowiec zarośnięty jest chaszczami i nie łatwo jest go znaleźć.  Starszy pan bardzo się ożywił i z chęcią odpowiadał na nasze kolejne pytania.

Pielaszkowice… 

Dowiedzieliśmy się wiele o nieistniejących już budynkach, które niegdyś należały do całego majątku, i o tym, że przedwojenny pan na Pielaszkowicach zajmował się hodowlą koni. Tereny wokół wioski dawniej były zalesione. Teraz trudno sobie to wyobrazić, bo po wojnie karczowano lasy. Ale ziemia ta nadal nie jest urodzajna, bo tu same mokradła i stawy. Tereny nasiąknięte wodą tym bardziej dają się zauważyć wiosną. Starszy pan wspominał również o kamieniu upamiętniającym pobyt Napoleona Bonaparte w Pielaszkowicach. Podobno cesarz rezydował wówczas w pałacu. Działo się to w 1806 roku. Dzisiejsze ruiny musiały być wówczas ekskluzywną rezydencją, skoro sam Cesarz zdecydował się tam przenocować. Widać było, że napotkany przez nas starszy pan lubi historię. Rozmowa bardzo nas zbudowała. Podziękowaliśmy i ruszyliśmy ku miejscu, gdzie spoczywa ostatni z panów na Pielaszkowicach. Droga do mogiły polna, błotnista i prowadziła wprost do lasu. Zrobiło się gorąco. Zatrzymaliśmy się na chwilę, żeby napoić psa. I wtedy zobaczyliśmy w oddali meżczyznę idącego w naszym kierunku, który wspierał się laską. Nasz znajomy przemyślał sprawę i postanowił zaprowadzić nas do opuszczonego grobowca w lesie…

Pałac w Pielaszkowicach i grobowiec w lesie. 

Pałac w Pielaszkowicach i mogiła Buddenbrock’a

Na miejscu ciężko było odnaleźć ślady mauzoleum, które zdewastowane całkowicie zarosło kniejami.  Po drobiazgowej lustracji terenu i gruntownym śledztwie dokonaliśmy makabrycznego odkrycia. W grobie zrobiono dziurę. Prawdopodobnie ktoś w ten sposób chciał dostać się do środka krypty. Wyrwa zasłonięta była gałęziami. My zastaliśmy mogiłę zalaną wodami gruntowymi.

Pałac w Pielaszkowicach i grobowiec w lesie. 

Wewnątrz znajdował się krzyż. Wrzucony tam prawdopodobnie po wcześniejszej dewastacji. W wodzie leżały również kawałki trumien. 

Pałac w Pielaszkowicach i grobowiec w lesie. 

Podobno grobowiec i pałac w Pielaszkowicach były odwiedzane wiele lat temu przez członków familii przedwojennego właściciela dawnych dóbr. Jednak nikt z rodziny nie zadbał o starą mogiłę w lesie…

Pałac w Pielaszkowicach i grobowiec w lesie. 

Pielaszkowice były ogromnym i bogatym majątkiem dolnośląskim. Podobnie jak Chwalimierz, Piotrowice czy Goszcz. Kasiaści i dumni panowie mnożyli swoje fortuny i nie przypuszczali, że wszystko to przepadnie. Budowali pałace jak królowie, grobowce tak przestronne, że mogły służyć wielu pokoleniom. Sadzili drzewa z myślą, że będą one dawać cień ich następcom. Ale wybuchła wojna i świat całkiem się zmienił. Historia uczy nas, że jutro może nie nadejść.

Ten wpis i tamta wyprawa to już rzecz prawdziwie archiwalna. Wszytko to wydarzyło się dawno temu. Warto wiedzieć, że blog Nieustannego Wędrowania liczy sobie już kilkanaście lat :) Przez cały ten czas byliśmy w bardzo wielu miejscach i przywieźliśmy stamtąd mnóstwo opowieści. Znajdziecie je na tej stronie, ale również w naszych książkach. Poniżej znajdziecie ich opisy. Zapraszamy do wglądu :)

Artykuł zawiera autoreklamę

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
201
OK
44
Kocham to!
29
Nie mam pewności
3
Takie sobie
1

Komentarze zamknięte.

Kategoria:Niekomercyjny

0 %