Rakoszyce. Madonna, której odcięto dłonie…
Rakoszyce położone są na Dolnym Śląsku, w powiecie średzkim, niedaleko Środy Śląskiej. Ta wieś to nigdy niekończąca się przygoda z dziejami tej ziemi. Za każdym razem, kiedy tam przybywam, zastaję na miejscu nowy temat do opisania na naszym blogu. Tym razem opowiem Wam o Madonnie, której odcięto obie dłonie…
Tamtego dnia przybyliśmy do Rakoszyc po fotografie do naszej pierwszej książki. Krążyliśmy w tym czasie po terenie naszej gminy, zabiegani i zapracowani. Pomimo tego, że zdjęć z tego terenu nie brakuje w naszym archiwum, to potrzebowaliśmy nowych i najlepszej możliwej jakości. To był bardzo pracowity czas…
Kościół pw. Jana Nepomucena
Interesował nas w tej miejscowości między innymi tamtejszy kościół, ponieważ ma on związek z jednym z rozdziałów w naszej książce. To miała być krótka piłka! Znaliśmy przecież ten obiekt i nie podejrzewałam wcale, że cokolwiek może nas tam zaskoczyć i zatrzymać na dłużej.
Zanim dotarliśmy na miejsce, zadzwoniłam do pana Piotra, który obiecał otworzyć dla nas świątynię poza czasem mszy świętej. Przybyliśmy tam uradowani, że wszystko tak dobrze i bezproblemowo się układa. Nasz przewodnik czekał już na nas, kiedy zaparkowaliśmy przy kościele.
Podobnie jak w większości świątyń dolnośląskich, gdzie odbywają się nabożeństwa, również i tam zastałam obiekt sakralny w stanie bardzo dobrym. Kościoły na tym terenie to prawdziwe muzea, choć większość ludzi nie patrzy na nie w ten sposób. Osobiście doceniam ich istnienie właśnie z tego powodu, że udało im się ochronić relikty historii tej ziemi. Chodzę do takich miejsc jedynie z ciekawości, żeby była jasność :)
Płyty nagrobne
Przy wejściu, po obu jego stronach znajdują się wmurowane w ścianę kościoła płyty nagrobne dawnych właścicieli Rakoszyc. Inskrypcje na kamieniach są czytelne.
Zaraz po przekroczeniu progu świątyni, zastajemy kolejne, dobrze zachowane zabytki, z których sporo można dowiedzieć się o dziejach tej niezwykle interesującej miejscowości dolnośląskiej. To prawdziwe skarby, które opowiadają historię w sposób niezwykle dokładny…
Rakoszyce. Zwiedzanie świątyni
Możliwość przyjrzenia się podobnemu obiektowi uznaję za wielkie dobro. Wewnątrz zastaję pamiątki z przeszłości, które często inspirują mnie do tworzenia nowych blogowych treści. Przeważnie jestem pod silnym wrażeniem takiego miejsca. Nie było inaczej i tym razem. Nasz przewodnik, pan Piotr, który opiekuje się świątynią, chętnie opowiadał nam o kościele św. Jana Nepomucena. Pozwolił nam na dokładną lustrację wnętrza z aparatem fotograficznym. Nie ograniczał nas czasem, a więc zebraliśmy spore archiwum tego, co widać na co dzień i tego, co ukryte…
Podczas kiedy Daniel uwijał się ze zdjęciami, Ines i ja rozmawiałyśmy z naszym przewodnikiem. Zadawałam mu sporo pytań, między innymi o podziemia. Interesowało mnie bardzo, czy pod podłogą kościoła znajdują się krypty. Okazało się jednak, że jedyny, istniejący do dziś grobowiec na terenie świątynnym, to ten, który znajduje się na zewnątrz przy ogrodzeniu, tuż obok krzyża maltańskiego.
Kapsuła czasu
Obiekt sakralny w Rakoszycach jest niewielki. Osobiście jestem przekonana o tym, że jego pierwowzór, który w chwili obecnie nie istnieje, powstał jako kaplica zamkowa/pałacowa. Dzisiejszy kościółek wzniesiony został w połowie XIX wieku, a jego dzwonnica powstała w 1893 roku, o czym zaświadcza data na zwieńczeniu hełmu na jego wieży.
19 lipca 2015 roku wichura strąciła hełm wieży kościoła pod wezwaniem Jana Nepomucena w Rakoszycach. Po tym wydarzeniu zwieńczenie dzwonnicy zostało naprawione i wciągnięte na szczyt. Wówczas odkryto zawartość kapsuły czasu i w czasie naprawy uzupełniono ją ku pamięci, dla przyszłych pokoleń.
Kapsuły czasu skrywają wiele tajemnic. W tej chwili nie jestem w stanie opisać zawartości tej z Rakoszyc, ponieważ jeszcze nie zajmowałam się tym tematem, ale jeżeli kogoś interesują podobne treści, odsyłam Was do innego, zajmującego miejsca na Dolnym Śląsku, gdzie zostały dla mnie udostępnione takie materiały — WICHRÓW. Majątek rycerza Heinricha de Swen. To fascynująca przygoda z dziejami. Polecam!
Jan Nepomucen z Rakoszyc
Kościółek jest bardzo przytulny. Nie nosi znamion epizodu luterańskiego. W swoim wnętrzu skrywa zabytki, o których mało słychać w wielkim świecie. Nasz przewodnik zwrócił nam uwagę na drewnianą figurę Jana Nepomucena, który to jest patronem świątyni w Rakoszycach. Jest to bardzo zajmujące przedstawienie świętego od spowiedzi, który trzyma palec na ustach w geście przypominającym o tajemnicy konfesjonału. Rzeźba jest bardzo cenna historycznie. To dziś już zabytek.
Jan Nepomucen urodził się w Czechach w roku 1350, a zmarł w 1393 w Pradze. Święty Kościoła katolickiego. Męczennik. Kanonizowany w roku 1729. Nepomucen z rozkazu Wacława IV Luksemburczyka został uwięziony, a następnie torturowany i utopiony w Wełtawie. Nepomucen umarł za tajemnicę spowiedzi, nie chciał bowiem powiedzieć królowi, z czego spowiadała się w konfesjonale jego żona, którą Wacław podejrzewał o niewierność. Kult Nepomuka rozpowszechniony został w czasie kontrreformacji i dziś wielu znawców historii mocno powątpiewa, czy ten popularny święty istniał naprawdę, czy też jego historia została wymyślona na potrzeby chwili.
Prezentacja kościelnego wnętrza
W obiekcie sakralnym, który został w dziejach swoich rozbudowany, jest więcej miejsca, niż wydaje się to na pierwszy rzut oka. Dobudówka sporo zmieniła, w moim pojęciu niestety na niekorzyść Przybytku. Świątynia straciła swój pierwotny wygląd, a wraz z nim wartość zabytkową. Moim zdaniem nie powinno być takiej sytuacji, że do XIX-wiecznej budowli z cennym zapleczem historycznym dosztukowuje się dobudówkę tylko dlatego, że brakuje miejsca dla wiernych. To jest naprawdę słabe rozwiązanie.
Gdybyśmy zawsze postępowali w taki sposób, na wartości traciłoby wiele zabytków sakralnych. Dla mnie są one cenne, ponieważ ocalają historię i są jak otwarte księgi. Czerpię z nich bardziej niż z innych i uważam, że ochrona takich budowli powinna obejmować je w całości. Bez najmniejszych wyjątków.
W świątyni nie ma zbyt wielu malowideł. Na ścianach wiszą jedynie obrazy stacji drogi krzyżowej.
Miejsce na kościelnym chórze jest bardzo klimatyczne. Pachnie tam drewnem. Na miejscu nie namierzyłam organów.
Osobiście dość często doświadczam podobnego zwiedzania wiejskich przybytków Pańskich poza nabożeństwami i mszami świętymi, ponieważ cały czas o to zabiegam. Zawsze jest to dla mnie ogromne przeżycie i wielka przygoda z historią. Każdy bowiem obiekt sakralny, który fotografujemy, kryje w sobie odpowiedzi na wiele pytań, które zajmują nas podczas naszego nieustannego wędrowania. Podobnie było również w Rakoszycach…
Madonna, której odcięto dłonie…
Ten temat pojawił się dopiero na samym końcu, kiedy nasz przewodnik zaprowadził nas na niewielki, kościelny stryszek. Pomimo tego, że należy on do najnowszej części świątyni, zdołało się tam już nazbierać różności. Zastaliśmy tam ciemne pomieszczenie, gdzie leżały różne przedmioty. Ozdoby świąteczne, drabiny itp. Na pierwszy rzut oka — nic ciekawego. Chciałam jedynie zerknąć na rozkład pomieszczeń, aby zorientować się w rozmiarach obiektu, jednak wtedy pan Piotr zwrócił nam uwagę na figurę Madonny z dzieciątkiem. Ulokowana była ona blisko okna, w ciemnym kąciku. Postać prawdziwie posągowa, choć niewielkich rozmiarów. W tym stryszkowym świetle Madonna wyglądała zjawiskowo. Jest naprawdę piękna…
Wizerunek ten skojarzył mi się natychmiast z egipskim przedstawieniem Izydy. Było w nim jakieś ogromne podobieństwo do tej bogini i dałam się zahipnotyzować temu wrażeniu. Figura bardzo nas zajęła i Daniel skupił się na archiwizacji, a my w tym czasie dowiedziałyśmy się o tym zabytku więcej. Posłuchajcie…
Nieistniejący kościół ewangelicki w Rakoszycach
Tuż obok kościoła Jana Nepomuka w Rakoszycach, po drugiej stronie drogi, jeszcze po II wojnie światowej stał kościół ewangelicki. Został on rozebrany do ostatniej cegły i jedyne co po nim zostało, to miejsce, na którym coś tam pobudowano, cmentarz i stare fotografie.
Taką miałam informację i byłam całkowicie do niej przekonana, ponieważ osobiście robiłam lustrację tego terenu i nie wpadłam na nic więcej. Jednak w kościele Jana Nepomucena znalazłam jedyną i ostatnią pamiątkę po tym obiekcie protestanckim — figurę Madonny z dzieciątkiem Jezus. To było wstrząsające odkrycie, które przepełniło mnie ogromną radością. Jestem wdzięczna, że mogłam tego doświadczyć. Taką historię tego dnia całkiem niespodziewanie zaserwowały mi Rakoszyce!
Jak widać wyraźnie na zdjęciu, Matka Boska nie ma obu dłoni. Niestety nikt już dziś nie pamięta, dlaczego tak się stało. Całe szczęście, że cała reszta ocalała.
Rakoszyce. Dzwonnica kościelna
Dzwonnica była ostatnim miejscem, do którego udało nam się zerknąć. Przeżycie to było dla mnie ogromne, ponieważ ponownie musiałam zmierzyć się ze swoimi lękami — przed ciasnotą pomieszczeń i przed wysokością. Wejście na wieżę okazało się niewiarygodnie wąskie i strome. Drewniane schody skrzypiały złowrogo, kiedy docieraliśmy do dzwonu.
Przyjemny to był widok. Prawdziwy dzwon z bijącym sercem. Pozwolono mi pociągnąć za sznur, a więc mam pewność, że działa.
Dzięki zwiedzaniu podobnych miejsc niemal przez cały czas w swoim życiu czuję się tak, jakbym nieustannie grała główną rolę w jakimś niezwykle interesującym filmie przygodowym.
Spędziliśmy w tym wiejskim kościółku dobrą godzinę. To było zwiedzanie z wypiekami na twarzach. Obiekt był nam dobrze znany, a jednak nas zaskoczył! Mam szczerą nadzieję, że figura Madonny bez dłoni doczeka się lepszego miejsca w tym przybytku, jako relikt historii, która na zawsze odeszła.
Później zrobiliśmy kilka zdjęć z lotu ptaka, po czym ruszyliśmy do ruin pałacu, które sąsiadują z kościołem, ale tu już historia na osobny wpis…
Rakoszyce zaskakują mnie niemal za każdym razem, kiedy do nich przybywam. Miejscowość ta jest bardzo treściwa historycznie, a pozostałości po tych dziejach — nadal czytelne w terenie. Znalazłam tam niejedną legendę i sporo tajemniczych miejsc. I co ciekawe — ta przygoda, jak widać, nie kończy się wcale…
Czy wiesz drogi Czytelniku/Czytelniczko, że autorki bloga Nieustanne Wędrowanie są również autorkami książek? Poniżej zostawiamy Wam informacje na temat tych publikacji. Polecamy do wglądu? :)
Artykuł zawiera autoreklamę