Niekomercyjny

10 nawiedzonych miejsc w okolicy Środy Śląskiej. Włos się jeży!

Temat zjawisk zwanych paranormalnymi od wieków zajmuje ludzi. Opowieści o zjawach, duchach i przeróżnych widzeniach pojawiały się nie tylko w książkach, ale również w opowieściach przekazywanych ustnie z pokolenia na pokolenie. Czy ja wierzę w podobne rzeczy? Przyznam się Wam szczerze, że nie do końca, choć wiele z opisanych tu historii przeżyłam osobiście. Są jednak takie sytuacje, których nie potrafię wytłumaczyć i one mnie zastanawiają. Nawiedzone miejsca zawsze jednak działają na mnie jak płachta na byka. Posłuchajcie…

Straszne miejsca

Kiedy słyszę o zjawiskach paranormalnych, to zanim o nich Wam opowiem, zawsze sprawdzam podobne historie. Przychodzę do źródła, skąd wypływają, często w środku nocy i staram przekonać się osobiście, czy rzeczywiście dzieją się tam straszne rzeczy, o których się dowiedziałam. Są jednak jeszcze inne okoliczności. To mnie coś przytrafia się na szlaku, doświadczam niewyjaśnionych zjawisk, a potem dowiaduję się, że podobne rzeczy przeżyli inni ludzie przede mną w tym samym miejscu. Wówczas podejmuję śledztwo i zbieram informacje. Proces ten często jest długi i mocno spalający, dlatego też nie raz już mówiłam o moich historiach, że mnie opętały. Dzisiaj opowiem Wam o kilku nawiedzonych miejscach, które znajdują się w okolicy mojego miasta. Być może niektórym z Was są już one znane, ponieważ ostatnio przyprowadziłam do nich sporo osób.

1. Nawiedzony las niedaleko Wrocisławic. Samotna mogiła

Dopóki tam nie przybyłam, w sieci nie było o tym miejscu żadnych informacji. Opowiedziała mi o tej samotnej mogile moja koleżanka z dawnej pracy. Jej wersja wydarzeń na temat ludzi pochowanych w tamtym tajemniczym miejscu nie pokrywała się z faktami, ale tego mogłam dociec i wyprostować co trzeba. Najciekawsze w tej sprawie były jednak inne wątki. Opowieści o postaciach pojawiających się i znikających na oczach świadków tych wydarzeń.

Straszne miejsca na Dolnym Śląsku

Słyszano tam głosy, widziano starych ludzi, błądzono godzinami, choć to niewielki lasek. Mówiono też o ludziach, którzy tam zginęli. Niektórzy z nich przez samobójstwo, a inni w niewyjaśnionych okolicznościach. Kiedy słuchałam tych historii, włos mi się jeżył na głowie. Było w nich mnóstwo szczegółów i odniesień do samotnej mogiły, która znajduje się w samym środku tej legendy. Grobowiec należy do osób, o których sporo wiadomo, ponieważ należeli oni do szlacheckiej rodziny, po której zachowało się sporo informacji. Później zjawiłam się tam nocą. Nie jeden raz. I szukałam tych postaci, które inni widzieli przy grobowcu.

Jeżeli zajęła Was ta historia, więcej o tym dowiecie się z tego materiału — Ballada o Vegesckach.

Straszne miejsca. Samotny grobowiec
Samotna mogiła Vegesacków

2. Grobowiec Oskara Wenzela w Wilczkowie

Mauzoleum Oskara Wenzela, który był właścicielem majątku w Wilczkiwe i mieszkał w nieistniejącym już dziś wspaniałym pałacu, znajduje się na dość wysokim wypiętrzeniu, w dawnym parku dominialnym. Oskar został tam pochowany obok swojej zmarłej córki i jej psa. Tych troje spoczywało w grobowcu do czasu, kiedy mauzoleum zostało rozniesione w perzynę. Do dziś mieszkańcy tej wsi opowiadają, że nieraz widywano późnym wieczorem albo w nocy spacerującą z psem młodą dziewczynę, która gdy tylko zostawała zauważona, rozpływała się w powietrzu. Więcej szczegółów z tej historii znajdziecie w tym opowiadaniu — Splądrowany grobowiec Oskara. Również i do tego miejsca przybywałam po zachodzie słońca niejednokrotnie, aby spotkać zjawę z legendy…

Straszne miejsca. Mauzoleum w Wilczkowie.

3. Straszne miejsca. Dom Diabła

Ten obiekt odwiedzałam niejednokrotnie, zanim dowiedziałam się o jego mrocznej historii. Ludzie opowiadają o nim, że nawiedza go sam Diabeł. Widywano go w tej okolicy na tyle często, aby wieść ta poniosła się głośnym echem. Pojawiać się miał przy domu i w pobliskim lesie…

Straszne miejsca w Polsce. Nawiedzony dom

Słyszałam również o ludziach, którzy odebrali sobie życie na torach tuż obok. Opowieści o tym budynku sprowadziły mnie tam ponownie. Za każdym razem, kiedy odwiedzam to miejsce, obiekt ten wewnątrz wygląda inaczej, tak jakby ktoś przychodził tam i przenosił z miejsca na miejsce sprzęty, które tam zostały, a nawet kafle od pieca czy cegły. Panuje w nim nieprzyjemna atmosfera. Zresztą sami zobaczcie…

4. Duch myśliwego i jego przerażające psy

Tę legendę opowiadali sobie już Niemcy, którzy mieszkali w Zakrzowie przed końcem II wojny światowej. Taka historia w małej wsi dolnośląskiej z całą pewnością musiała mieć jakieś podstawy. Akwen, o którym tu opowiadam, jest naprawdę uroczy. Sadzawkę otaczają stare drzewa. Woda ta leży na obrzeżach tej miejscowości, a ścieżkę, która do niej prowadzi, zwano gęsią. Według podania po zmroku, w godzinie duchów, każdej nocy pojawia się tam duch myśliwego, który wraz ze swoimi psami robi obchód przy stawie. Miejscowi wędkarze zapewne mogliby o tym opowiedzieć więcej, jeżeli ktoś tam rzeczywiście wędkuje po zmierzchu.

Straszne miejsca. Nawiedzony staw

Kiedy przybyłyśmy tam z Ines, aby zbadać źródło tej legendy, odnalazłyśmy staw i zrobiłam o tym osobny materiał na blogu. Tutaj zostawiam Wam link — Nawiedzony staw. Recz o duchu myśliwego i jego straszliwych psach. Nic jednak szczególnie mnie w tym miejscu nie poruszyło. Pomyślałam, że podanie to jest już tak stare, że nawet zjawy o nim zapomniały. A potem w ramach włóczęgi rowerowej i całodniowej z Frutkiem, ponownie przyjechałam do tego miejsca. Zatrzymaliśmy się na odpoczynek przy tej wodzie, ale wjechaliśmy od drugiej strony i wtedy na drzewie zobaczyłam to…

Nawiedzone miejsca w Polsce

Od tego czasu nie wątpię, że w tym miejscu w przeszłości rzeczywiście wydarzyło się coś, co dało początek tej lokalnej legendzie.

5. Pustynkowy potwór

Któregoś dnia po raz kolejny przyjechałam do Pustynki i spotkałam tam pewnego starszego mężczyznę, który na mój widok zdjął czapkę i się ukłonił. To rzadkość w dzisiejszym świecie, a więc doceniłam to i zatrzymałam się przy nim, żeby zagadnąć. Zapytał mnie o to, co robię na tym pustkowi, a ja mu trochę poopowiadałam. O tym, że od rana jestem w drodze, że jadę do Lutyni i takie tam gadu gadu. I wtedy on zadał takie niepokojące pytanie z przeszywającym mnie na wskroś spojrzeniem. „Nie boi się pani tak sama jechać tym polniakiem? Tu grasuje pustynkowy potwór”.

Przyznam, że poczułam się dziwnie przy tym staruszku, który od razu z miłego wydał mi się przerażający. Znajdowałam się rzeczywiście na wyspie wśród pół. Stamtąd wszędzie było daleko, a tylko jedna droga do Karczyc miała nawierzchnię asfaltową. Spojrzałam na niego i zadałam to ważne pytanie, które dotąd wcale nie przychodziło mi do głowy. „A czego miałabym się tutaj bać?” Mężczyzna spojrzał na pola i pogładził dłonią brodę. Milczał dłuższą chwilę, która stała się niezręczna. „Jak to czego? – odparł wreszcie, a głos jego przestał już brzmieć sympatycznie i stał się złowrogi — Tu na polach spotkać można to straszne drzewo, które nocą widać nawet z daleka, bo oczy jego płoną żywym ogniem”.

Kto podpalił drzewo?

Szczerze… pomyślałam, że dziadek ześwirował, ale pomimo tego, ciągnęłam go dalej za język. Pytałam o szczegóły, a on opowiadał. „Było bardzo zdrowe i duże — mówił i gestykulował — ale go podpalili. Żyły w jego koronie ptaki. Miały gniazda, ale wszystkie spłonęły. I teraz ono się mści. Mówię pani, ono się mści…”

No ale jak drzewo może się mścić? Panie! Przecież to niemożliwe”. — odpowiedziałam już z humorem, bo opowiastka wydała mi się dziecinna. On wówczas spojrzał na mnie, zrobił strasznie groźną minę i zmarszczył brwi. „Mówię pani, że to jest pustynkowy potwór. Lepiej go nie spotkać na swojej drodze”. I wtedy odwrócił się do mnie tyłem, jakby się obraził, że nie biorę jego słów na poważnie i wszedł na podwórze, starannie zmykając za sobą furtkę. Chciałam zapytać go jeszcze o to, kto podpalił to drzewo, ale było już za późno.

Straszne miejsca

Potem kiedy wracałam do domu tą samą trasą przez pustynkowe pola przypomniałam sobie o tym drzewie przy drodze. Mijam go od lat, a ono pomimo swojego stanu, zawsze wygląda tak samo. Jakby nie miało zamiaru poddać się czasowi. Może rzeczywiście jest w tym bredzeniu staruszka jakieś drugie dno, któż to wie?

6. Straszne miejsca. Pałac w Miękini

Ten zabytkowy obiekt znajduje się w kiepskiej kondycji, dlatego też zapewne dostęp do jego wnętrza nie jest możliwy. To tyle faktów, a legenda opowiada co innego. Wieki temu w pałacowych pokojach odbywały się egzorcyzmy pewnej zakonnicy. Trwało to bardzo długo i działy się wówczas straszliwe rzeczy. Krzyki i przerażające zachowania opętanej wydawały się nie mieć końca, jednak kiedy ostatecznie zły duch ją opuścił, złapano go do metalowej skrzyni i zakopano blisko pałacu przy leciwej lipie. Od bardzo dawna nikt nie otwierał jego wrót, a demon — według podania — uwolniony będzie w chwili, kiedy drzewo zostanie ścięte i wówczas on na zawsze zamieszka w dawnej rezydencji. O tej lokalnej legendzie i o innych, które żywe są w tej okolicy, więcej przeczytacie w tym wpisie — Las Miękinia. Recz o demonach, upiorach, umieraniu i czarach.

Straszne miejsca. Nawiedzony pałac

7. Duch Babucke

Pomiędzy Zakrzowem a Słupem w połowie drogi, która biegnie przez pola i las znajduje się niewielki akwen, o którym mówi się, że jest nawiedzony. Ta okolica obfituje w podobne straszne miejsca na szlakach rowerowych. Ludzie opowiadają o pewnym gospodarzu, który zwał się Babucke. Nikt go nie lubił, ponieważ była z niego straszna świnia. Wszyscy psy na niego wieszali, bo sam sobie grabił wśród sąsiadów. Aż któregoś dnia Babucke utopił się w tym stawie…

Nawiedzone miejsca w Polsce

Od tego czasu wielu widziało i słyszało, jak topielec z głową pod pachą biega po lesie w pobliżu tej wody. Więcej przeczytacie o tym w tej opowieści blogowej — Nie idź tam, bo się utopisz jak Babucke. Przyznam, że podanie to nieszczególnie mnie poruszało do czasu, aż ustaliłam, że nazwisko Babucke znajdowało się w przedwojennej książce adresowej Zakrzowa i pobliskiego Słupa.

8. Morderstwo w Ogrodnicy

Przy tym wzgórzu biegnie cudna ścieżka, nadająca się idealnie na rowerowe przejażdżki i na piesze wędrówki, ale ja nigdy nie lubiłam tej drogi. Nie przepadał za nią nikt, kogo znam, a potem, kiedy na moim blogu pojawił się ten wpis — Zamordowana. To było jeszcze dziecko. Miała tylko 13 lat, wiele osób pisało w komentarzach pod nim, że choć zna tę trasę, to jakoś zawsze źle się na niej czuli. Zamordowano tam dziecko i energia tego miejsca udziela się niemal każdemu, kto tamtędy przechodzi, choć minęło tak wiele lat….

Nawiedzone miejsca

9. Woźnica pijaczyna

Ta legenda początkowo wyglądała na wyssaną z palca. W tym stawie utopił się woźnica i od tamtej pory jego duch każdej nocy błądzi przy tym akwenie i błaga o pomoc. To jest jedna z tych historii, którą opowiadali sobie Niemcy, którzy mieszkali w tej okolicy przed II wojną światową. Pojechałyśmy tam z Ines i udało nam się ustalić miejsce akcji oraz powody, dla których woźnica pijaczyna utopił się w tym akwenie na środku pola. Tutaj znajdziecie tę opowieść — Topielec ze stawu. Między Piersnem a Cesarzowicami. A potem pojechałyśmy tam o północy, bo bardzo wielu naszych Czytelników chciało wiedzieć, czy historia jest prawdziwa. Straszne miejsca widać bardzo Was zajmują :)

Nawiedzony staw

10. Straszne miejsca. Nawiedzona droga

Czy droga może być nawiedzona? Wydaje się to bardzo dziwne, ale jednak o tym odcinku szlaku Jakuba pomiędzy Środą Śląską a Chwalimierzem mówiono już w ten sposób wieki temu. Ludzie bali się tamtędy chodzić po zmroku, ponieważ widywano w tej okolicy białego źrebaka bez głowy, który galopował po polu i każdy, kto go zobaczył, tracił rozum. A potem ja doświadczyłam na tym szlaku dziwnych rzeczy, których nie potrafię wyjaśnić, a przecież dopiero potem poznałam tę legendę. Spotykałam niewidzialnych ludzi, słyszałam jadące, niewiedziane rowery i nie tylko solo, bo razem z Ines widziałam też samochód stojący przy tej ścieżce, którego wcale tam nie było. Przy tej starej drodze od wieków działy się dziwne rzeczy. Zebrałam wszystkie informacje dotyczące tej okolicy i spisałam je w jednym miejscu. Tutaj znajdziecie moją opowieść — Szlak świętego Jakuba. Droga pełna duchów.

Straszne miejsca w Polsce

Takich historii jest w naszym Nieustannym Wędrowaniu więcej. Straszne miejsca na szlaku trafiają mi się nadwyraz często. Nie twierdzę, że są to zjawiska paranormalne, jednak ponieważ badanie ich sprawia mi wiele frajdy, nie bagatelizuję ich istnienia. Wierzę bardzo, że kiedyś w przyszłości nauka będzie umiała wytłumaczyć je wszystkie, ale póki co — to nadal jest tajemnica…

Więcej naszych opowieści z Dolnego Śląska znajdziecie w książkach autorek bloga Nieustanne Wędrowanie. Poniżej zostawiamy dla Was informacje na ten temat. Polecamy do wglądu, napawdę warto :)

Artykuł zawiera autoreklamę

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
96
OK
21
Kocham to!
14
Nie mam pewności
7
Takie sobie
3
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
MarcinR

Super miejsca. W niektórych już byłem ale większość czeka na odwiedziny. Widziałem wcześniej ten o domu diabła i czas tam się wybrać :)

Magdalena

Ojj. Niektóre miejsca historyczne maja w sobie mroczna historie. Ja mieszkam na Pomorzu i u nas pełno i historii i podobnych miejsc. Ja sama nie wierzyłam w duchy, dopóki w jednym z dawnych szpitali( dzisiaj obecna) szkoła nie doświadczyłam hisotrii paranormalnej, a później poznałam bardzo dokładnie historie tego miejsca i cóż, dzieja się tam różne rzeczy. Jeśli chodzi o drzew, to zdarza się… zaczarowane. ;) Mimo wszystko uwielbiam wasze historie i uważajcie na siebie . ;)9

Kategoria:Niekomercyjny

0 %